tag:blogger.com,1999:blog-71778285759598751052024-02-19T03:23:44.702-08:00Be my AngelAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-20921179736168478312014-12-27T14:00:00.000-08:002014-12-27T14:03:33.703-08:00Rozdział VI<div style="text-align: center;">
<i>Tak jak obiecałam oddaję kolejny rozdział w wasze ręce w terminie. Ba! Nawet porządnie przed czasem. Jest nieco spokojniejszy, al bardzo istotny dla późniejszej akcji i nieco krótszy, ale po prostu musiałam zakończyć w tym momencie. To tak pasowało. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Pozdrawiam.</i></div>
<div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: x-large;"><b>Rozdział VI</b></span></span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New;"><span style="font-size: 21.6000003814697px;"><i>Wszystko się zmienia...</i></span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: "Courier New"; font-size: 28pt; font-weight: bold; line-height: 42.93px;"> Z</span>ima w tym roku zaczęła się wyjątkowo wcześnie. Mimo iż był dopiero drugi dzień grudnia w Mystic Falls już spadł śnieg. Lily przyglądała się ośnieżonym domom i ulicom przez okno w jednej ze szkolnych sal. W klasie
panował ogromny chaos i hałas. Spowodowane to było oczywiście brakiem obecności
nauczyciela. Niesamowite jest to, że bez względu na wiek uczniowie pod nieobecność
nauczyciela zachowują się tak samo. Przekrzykują się nawzajem, obrzucają papierowymi
kulkami i ogólnie zachowują się jak zwierzęta, konkretnie małpy. Klasa Lily wcale
nie różniła się od innych. Wszyscy rozmawiali o imprezie u Tylera Lockwooda, która
miała się odbyć w ten weekend. Matt od tygodnia namawiał Lily żeby z nim poszła,
ale ta wciąż nie była pewna czy chce tam iść. Wszystko zaczęło się zmieniać. Zaczęła
powoli tracić swoją anonimowość. Dziś Elena na lunchu zawołała ją żeby z nimi usiadła
i już wtedy dziwnie się na nią gapili. Bo co nic nie znaczącą Laska-Od-Zadania-Domowego
mogła robić przy stoliku z cherleederkami? To było niedorzeczne. Bonie co prawda
nie miała z tym problemu, bo ich babcie się przyjaźniły, a one same się dość dobrze
znały, ale pozostawała kwestia Caroline. Lily była pewna, że ktoś tak popularny
i co tu dużo mówić "barbiowaty" na pewno jej nie polubi i będzie miała
pretekst żeby wrócić do swojego miejsca w rogu stołówki, do stolika dla kujonów
którzy i tak z nią nie rozmawiali, bo była dla nich za głupia, jednak Caroline mimo
swojego czasem irytujacego optymizmu okazała się być całkiem w pożądku, podobnie
jak Elena. Całkiem nie źle się dogadywały w czwórkę. Dziewczyny zaproponowały jej
nawet żeby poszła razem z nimi na tą imprezę u Tylera. "W grupie zawsze raźniej"
argumentowała Caroline.<br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lily obiecała dyplomatycznie, że się zastanowi i gdy zadzwonił
dzwonek udała się na lekcję by powrócić do swojego prawdziwego życia Panny Nikt,
które w sumie nigdy jej za bardzo nie przeszkadzało. Jednak już nie było jak dawniej.
Na WFie chłopakom wypadła piłka i poturlała się obok czytającej książkę na ławce
Lily. Dziewczyna często miała zwolnienie ponieważ to był jedyny czas który mogła
poświęcić dla siebie, więc często też siedziała na ławce, a co za tym idzie takie
suytuacje się zdarzały, jednak zazwyczaj wołali coś w stylu "Ej, ty! Podasz?!",
albo ewentualnie "Te, blondyna! Piłka!".
Tym razem natomiast zwrócili się do niej po nazwisku. Była zaskoczona. Była
zaskoczona tym, że je w ogóle znali i była zaskoczona, że wysilili się żeby je
sobie przypomnieć. Ale jeszcze bardziej się zdziwiła, gdy jedna ze szkolnych gwiazdeczek
pytając się jej czy wie co z ich nauczycielem od historii zwróciła się do niej po
imieniu. Na dodatek była miła. Robiło się serio dziwnie...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jednak Lily starała się od tego odciąć, nie myśleć o tym.
Nie lubiła zmian i nie chciała dopuścić do siebie myśli, że zmiany już się
zaczęły, na dodatek miała przeczucie, że
to dopiero początek. Starała się więc skupić ponownie na książce, która zaczęła
czytać na WFie, ale krzyki w klasie uniemożliwiały jej to skutecznie. Westchnęła
tylko głęboko i zrezygnowana zamknęła książkę. Rozejrzała się po klasie. Wszystko
było całkiem zwyczajne, jednak w ostatniej ławce pod oknem zauważyła jakąś dziewczynę
której raczej jeszcze nie widziała. Nie wyglądała jej jednak na przerażoną jak to
zwykle dzieciaki w pierwszym dniu w nowej szkole, ale raczej na znudzoną. Lily dobrze
wiedziała, że to nie potrwa długo. Siedziała w ławce Monicy, która dopiero co (jak
zwykle spóźniona) weszła do klasy i skierowała się w stronę nowej. Lily przez
hałas nie usłyszała co cherleederka powiedziała nowej dziewczynie, ale ta zabrała
swoje rzeczy i ze wzrokiem wzniesionym do góry jakby błagającym o więcej cierpliwości
oddaliła się od zadowolonej Monicy. Dziewczyna rozejrzała się na około i z kilku
wolnych miejsc postanowiła wybrać to koło najmłodszej wiedźmy z rodu Brocków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jest tu może wolne? - spytała uprzejmie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak się złożyło, że owszem - odparła Lily. - Jesteś tu nowa, prawda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak - westchnęła. Po jej minie widać było od razu, że szkoła
zdążyła dać jej się we znaki. - Jestem Annabele.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Lily - przedstawiła się również blondynka z delikatnym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Annabele również się rozpogodziła. Otworzyła usta żeby coś
jeszcze powiedzieć, ale drzwi do klasy się
otworzyły i do środka wparował zdyszany mężczyzna z teczką pod pachą i jakimiś papierzyskami
w dłoniach. Wyglądał na okolice czterdziestki. Ubrany był całkowicie zwyczajnie;
berzowo-brązowa koszula w kratę z odpietymi kilkoma pierwszymi guzikami, nieco przetarte
w niektórych miejscach jeansy i nie rzucające się w oczy półbuty . Ot całkiem przystojny,
zapracowany facet w średnim wieku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Pani dyrektor zatrzymała mnie na chwilę, a potem trochę się
zgubiłem, ale już jestem - wysapał rzucając wszystkie swoje rzeczy na nauczycielskie
biurko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nazywam się Alaric Salzman - oznajmił jednocześnie pisząc swoje
imię i nazwisko na tablicy. - I będę was uczył historii za pana (jakiegośtam). Wiem,
że przy moim nazwisku łatwo połamać język, ale myślę, że dacie radę-
podsumował, po czym dowiedziawszy się na czym skończyli materiał z poprzednim
nauczycielem zaczął omawiać kolejny
temat.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lily nie mogła się skupić na lekcji, choć Pan Salzman mówił naprawdę
ciekawe rzeczy. Jednak ona po prostu nie potrafiła. Siedziała w ławce patrząc się
w zeszyt i określiła od niechcenia ołówkiem po kartce, myśląc nad tym co mówiła
jej babcia. Przez cały weekend uczyła ją czarów, ale też i tłumaczyła jej jaka
powinna być czarownica z Brocków. Mówiła, że wampiry to największe zło tego
świata, że to wynaturzenie, że wszystkie stworzenia jak ludzie, wiedźmy czy wilkołaki
rodzą się, żyją i umierają, a wampiry wiecznie trwają w postaci z dnia swojej przemiany,
a to zaprzeczenie wszystkim prawom natury na których straży stoją właśnie czarownice
. Lily nie chciało się wierzyć, że wszystkie wampiry są aż tak okropne jak
mówiła babcia. Przecież nie można wszystkich chować do jednego wora. Ludzie też
są okropni, ale są też tacy którzy są naprawdę wspaniali, jak na przykład Matt.
Był naprawdę najlepszym co ją w życiu spotkało. Był taki pracowity, zawsze uśmiechnięty,
nie wyższał się mimo, że mógłby, w końcu był kapitanem szkolnej drużyny mógłby być
popularny i uwielbiany, a jednak on wolał spędzać czas z nią i swoją siostrą, Vicky.
Opiekował się nimi. Był naprawdę wspaniały. Lily już jakiś czas temu zauważyła,
że to co do niego czuje nie jest tylko przyjaźnią i bratersko-siostrzaną
miłością. To było zdecydowanie coś więcej. Szkoda tylko, że nie umiała mu tego
pokazać. Powiedzenie mu o tym też nie wchodziło w grę. Lily nie umiała mówić o
swoich uczuciach, była na to zbyt zamknięta w sobie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jednak wracając do wampirów jej teoria mówiąca, że istnieją
dobre wampiry niestety bledła w świetle ostatnich wydarzeń. Nawet po Damonie
nie spodziewała się takiego świństwa. A może to było do przewidzenia? Sama już
nie wiedziała co o nim myśleć, choć była świetnym obserwatorem i znała się na
ludziach, praktycznie od razu potrafiła kogoś scharakteryzować i w pewnym stopniu
przewidzieć do czego jest zdolny, ale z nim miała problem. Z tym wampirem było
trochę tak jakby było ich dwóch. Jeden udawał twardziela, choć tak naprawdę
kryły się w nim uczucia. To właśnie ten Damon próbował ją do siebie przekonać w
Grillu i uratował ją przed Loganem. To właśnie temu czarownica była gotowa
zaufać. Ale istniał też drugi Damon. Ten drugi był znacznie gorszy. Nienawidził
ludzi, gardził nimi, czuł się lepszy od wszystkich i był gotowy poświęcić
wszystko i wszystkich dla osiągnięcia swoich celów. To właśnie ten Damon
wrzucił ją jak zwierzę do bagażnika i szantażował jej babcię nią samą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chciała wierzyć że ten pierwszy jest tym prawdziwym, a ten
drugi z czasem zniknie. Chciała się o tym przekonać, z nieznanych jej powodów
chciała spędzić więcej czasu z tym lepszym Damonem, jednak bała się, że w
najbardziej nieoczekiwanym momencie pojawi się ten drugi i skrzywdzi ją i jej
bliskich, poza tym nie chciała zawieść babci, która dała jej tyle miłości,
której nigdy nie dostała od matki. A dziedzictwo Brocków? Babcia mówiła jej, że
jeśli okaże się, że jej moc jest choć w połowie tak duża jak jej się wydaje to
będzie kontynuować tradycję wiedźm z (nazwa) i będzie służyć Klausowi swoją mocą.
Babcia opowiadała jej, że służba u Klausa
jest największym zaszczytem. Z tego co zdążyła zauważyć nie zanosiło się na to, że Pierwotny i bracia
Salvatore się polubią. Tym bardziej zadawanie się z nimi nie było dobrym pomysłem.
Chociaż zaczynała wierzyć, że Stefan nie miał nic wspólnego z szantażem i
zaczęła go lubić, a Damon wydawał się na ogół być całkiem znośny. Nie chciała
stanąć przed wyborem przyjaciele kontra rodzina. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kreski jak zwykle gdy nie myślała co robi u formowały osobliwe drzewo, dąb, który
wyglądał jakby trafił piorun i rozdzielił go na dwie części z których każda zdawała
się żyć własnym życiem a z tą drugą dzieliła tylko korzenie. Zawsze zastanawiało
ją to dlaczego rysuje zawsze takie samo drzewo, gdy nie rysuje nic konkretnego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Panno Horsler. Panno Horsler... - wyrwał ją z rozmyślań głos
Alarica Salzmana. Spojrzała wciąż jeszcze nie do końca przytomnie w stronę biurka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie uważa Pani.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Umm... Tak, przepraszam - powiedziała cicho przepraszającym
tonem głosu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nauczyciel podszedł do niej spoglądając przez ramię chcąc najwyraźniej
się dowiedzieć co zaprzątało jej uwagę. Lily czuła jak ze wstydu płonie rumieńcem.
Spuściła wzrok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zostanie pani chwilę po lekcjach - oznajmił całkowicie zwyczajnym
tonem po czym zabrał się za dalsze prowadzenie lekcji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy zadzwonił dzwonek cała klasa udała się do domów. Tylko Lily
została. Spieszyła się. Za dziesięć minut zaczynała się jej zmiana w Grillu. Chciała
to załatwić jak najszybciej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ja przepraszam, Panie Salzman. Wiem, że zrobiłam fatalne pierwsze
wrażenie. To się więcej nie powtórzy - zapewniła gdy tylko wszyscy opuścili
klasę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna przyglądał jej się przez chwilę marszcząc brwi jakby
zupełnie nie rozumiał o czym ta dziewczyna do niego mówi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A! To - odezwał się nagle i uśmiechnął pogodnie. - Nie, nie...
Nie o to chodzi. To, że ktoś nie uważa na lekcji to nic wyjątkowego. Chodzi mi o
coś całkiem innego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle spojrzał na zegarek i skrzywił się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Za parę minut muszę być pod boiskiem. Mogę ci wyjaśnić wszystko
po drodze?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lily już miała powiedzieć, że się spieszy, ale stwierdziła,
że byłoby to niegrzeczne, więc już po chwili szli przez już puste korytarze w kierunku
drzwi wyjściowych.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Spojrzałem na twój rysunek... - zaczął w dość szybkim marszu
tłumaczyć mężczyzna. - Nie ukrywam, że nie znam się na malarstwie, ale mam
chyba jakieś takie ludzkie poczucie estetyki, a ten rysunek naprawdę mi się
spodobał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lily uśmiechnęła się delikatnie nieco speszona. Nikt poza
Mattim nie oglądał jej rysunków i nikt poza nim ich nie chwalił, więc mogła
sobie wmawiać, że tak je zachwala ze względu na ich wieloletnią przyjaźń,
jednak pan Salzman jej wcale nie znał i pochwalił ją sam z siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziś rano pani dyrektor mówiła, że trzeba nam uczniów którzy pomogliby przy dekoracjach na
zbliżający się mecz. Pomyślałem, że może
mogłabyś pójść dziś albo jutro ze mną do pani Smith która koordynuje i
nadzoruje mecze - wyjaśnił jej gdy wychodzili z budynku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W dziewczynę uderzyło chłodne, rzeskie powietrze z podobną
mocą jak ta propozycja. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Owszem, lubiła rysować,
ale od kąd umarł jej brat i spadło na nią więcej obowiązków nie rysowała zbyt często.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ja... Znaczy to bardzo miłe z pana strony, ale... nie wiem
czy jestem wystarcząco dobra... - powiedziała zatrzymując się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz - odparł pogodnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lily uśmiechnęła się bez przekonania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Znasz go? - spytał nagle mężczyzna marszczac podejrzliwie brwi.
Lily odwróciła się w stronę w którą patrzył jej nauczyciel. Na parkingu obok swojego
auta stał Damon i przyglądał im się. Gdy zauważył, że na niego patrzy uśmiechnął
się do niej jakby nigdy nic i czująco do niej pomagał. Czarownica westchnęła wywracając
oczami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Niestety tak - mruknęła z niezbyt zadowolą miną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Coś nie tak? Pomóc ci jakoś? - spytał zaniepokojony Alaric
patrząc na zmianę na Lily i Damona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie z nim sama - odparła uprzejmie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze. A więc jutro
na drugiej przerwie idziemy do pani Smith? - upewnił się mężczyzna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Właściwie czemu nie
- wzruszyła ramionami. - Dowidzenia - rzuciła udając się w stronę centrum. Spojrzała
na zegarek. Szesnasta dwadzieścia pięć. Miała pięć minut. Może jeszcze zdąży. Wiedziała,
że szefowa jest w barze i dostanie ochrzan jak się spóźni. Poza tym przez nią Matt
wyjdzie później z pracy, a wiedziała, że jutro ma ważny sprawdzian i musi się przygotować.
Udała więc się szybkim krokiem w stronę Grilla, a co za tym idzie centrum Mistyc
Falls całkowicie ignorując przyglądającego się jej wampira. Zastanawiała się właśnie
intensywnie czy może w jakiś sposób dotrzeć szybciej do Grilla gdy nagle usłyszała
znajomy męski głos.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Czyżbyś mnie ignorowała, Skarbie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lily aż podskoczyła zaskoczona i odruchowo odwróciła się w
stronę skąd odbiegał głos.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie musiałabym gdybyś
odpuścił - oznajmiła chłodno. - Spieszę się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, wiem. Masz zmianę w Grillu za... - wampir spojrzał na
zegarek na ręku. - Za cztery minuty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd to wiesz? - Czarownica
była szczerze zaskoczona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Damon udał, że się zastanawia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Twoja szefowa podała mi twój grafik - odparł takim tonem
jakby to, że namówił jej szefową żeby podała jej grafik było całkiem zwyczajne i
naturalne, po czym posłał jej jeden z tych swoich swoich czujących uśmieszków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Świetnie... - westchnęła Lily wywracając oczami i ruszyła dalej
szybkim krokiem w stronę baru w którym pracowała. Miała cichą nadzieję, że odpuści,
jednak Damon poszedł za nią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zdecydowanie przepracowywujesz się dziewczyno. Ze
wszystkich pracowników pracujesz zdecydowanie najwięcej. Sprawdziłem też twoje świadectwa.
Masz jedne z najlepszych wyników na twoim roczniku. Nasuwa się aż pytanie czemu aż tak bardzo się
starasz. Szkoła, praca. To cała masa obowiązków. Skoro już byłem przy świadectwach
to przejżałem resztę twoich papierów. Bardzo
intrygujące. Ojciec zginął w Iraku, brat popełnił samobójstwo, a jednak ty masz
nieskazitelną opinię i świetne świadectwa. Matka zarabia całkiem sporo jako sekretarka
burmistrza, więc czemu tyle pracujesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Daj mi spokój - powiedziała bałagalnym tonem głosu dziewczyna
zatrzymując się. - Zostaw mnie w spokoju. Przez ciebie wszystko się zmienia. Ludzie
na mnie zwracają uwagę, a ty sam rozgrzebujesz stare sprawy. Jest dobrze jak jest.
Nie wpieprzaj się w moje życie - powiedziała całkiem poważnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Już za późno - odparł łagodnie, a na jego ustach pojawił się
delikatny uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lily westchnęła zrezygnowana. Słuchanie jego pytań naprawdę ją
zmęczyło, a automatyczne opowiadanie na nie w duchu wywołujące nieprzyjemne wspomnienia
doprowadziło ją niemal do płaczu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Choć, podwiozę cię do Grilla bo inaczej za nic nie zdążysz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Damon, nie wsiąde do twojego samochodu - powiedziała z westchnieniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Jak grochem o ścianę. Ty mówisz "NIE", a on swoje.</i><o:p></o:p><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
- To co, mam cię tam zanieść? Nie wygłupiaj się i wsiadaj. Jesteś
taka sumienna... Przecież chcesz zdążyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Młoda czarownica ponownie westchnęła zrezygnowana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ale zabierzesz mnie bezpośrednio do Grilla i nigdzie indziej?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A jak ci pozwolę jechać z przodu to w Grillu dostanę coś
dobrego? - spytał z rozbrajającym uśmieszkiem obniżając częściowo swoje kły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Bardzo zabawne - zironizowała wywracając ponownie oczami. Po
czym wraz z Damonem ruszyła do jego samochodu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zauważyli, że Alaric z obawy o swoją uczennicę przez cały
czas im się przyglądał.<o:p></o:p><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-37917347445741410972014-12-14T13:26:00.000-08:002014-12-14T13:46:07.888-08:00Rozdział V<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Witam ponownie. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda... Jak tak to odezwijcie się. Pisanie tego rozdziału zajęło mi trochę dłużej niż myślałam, chyba już trochę wyszłam z wprawy. Mam nadzieję że wyszedł ok. </i><i>Bez dalszych wstępów zapraszam na reaktywujący rozdział.</i></div>
<div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: x-large;"><b>Rozdział V</b></span></span></div>
</div>
<div>
<i style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 16pt;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Courier New;"><span style="font-size: 20.7999992370605px;"><i>Rodzinne sekrety.</i></span></span><br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: "Courier New"; font-size: 28pt; font-weight: bold; line-height: 42.9333305358887px;"> B</span>yło około południa, kiedy w z pozoru całkiem zwyczajnym domu gdzieś w Mystic Falls rozległo się pukanie. Erin Brock podeszła do drzwi by je otworzyć. Wglądała tak jak zwykle. Kręcone blond włosy miała upięte w niedbały kok, a ubrana była w elegancką, zwyczajną sukienkę. Zdecydowanie nie wglądała jak jedna z potężniejszych czarownica świecie. Wyglądała jak całkowicie zwyczajna, zadbana starsza kobieta, przykładna, kochająca babcia. Właśnie wybierała się do swojej przyjaciółki i sąsiadki, Sheili. Była pewna, że to jej wnuczka, Lily. Z uśmiechem na ustach nacisnęła na klamkę, otworzyła drzwi i jej oczom zamiast ukochanej wnuczki ukazał się wysoki, postawny brunet. Na oko mógł mieć dwadzieścia pięć lat. Uśmiechnął się do niej czarująco. Jednak wiedźmie na jego widok uśmiech zrzedł. Dobrze wiedziała kim on jest.<br />
- Musimy porozmawiać, Erin - oznajmił opierając się nonszalancko o framugę drzwi. - Wpuścisz mnie?<br />
- Wynoś się stąd - warknęła. Chwyciła za drzwi chcąc je czym prędzej zamknąć.<br />
- Zaczekaj, moja droga... Myślałem, że uda nam się po dobroci, ale cóż... Mieli racje ci co mówili, że czarownice z Peney to twarde sztuki. Jednak słyszałem też, że nic nie jest dla nich ważniejsze niż rodzina - mówił rozluźniony.<br />
- Gdzie ona jest? - syknęła coraz bardziej wściekła wiedźma.<br />
- Ale kto? - spytał Damon udając że nie wie o czym do niego mówi.<br />
- Lily - wycedziła przez zaciśnięte zęby, a Damon poczuł ból rozsadzający mu czaszkę. Jęknął łapiąc się za głowę. - Mów gdzie ona jest, wampirze!<br />
- Negocjujmy - udało mu się wydukać przez ból ogarniający całe jego ciało. Nagle potworny ból zniknął tak szybko jak i się pojawił. Wampir wyprostował się.<br />
- Oddam ci wnuczkę. Całą, zdrową i nietkniętą w zamian za kilka informacji.<br />
Wiedźma przyglądała mu się dłuższą chwilę, a w jej błękitnych oczach kryła się nienawiść.<br />
- Jakich informacji?<br />
- Pogadamy jak mnie wpuścisz.<br />
- Jaką mam pewność, że Lily żyje, a nie po prostu zabiłeś ją i teraz wyciągniesz ze mnie informacje?<br />
- A więc dobrze. Pójdę po nią, ale dopóki nie odpowiesz na wszystkie pytania będzie siedzieć obok mnie i nie próbuj żadnych numerów, bo jeden ruch i ona zginie albo z mojej ręki, albo mojego brata - zagroził. Udał się do samochodu. Tam czekali Stefan i Lily. Młodszy brat Damona nie wyglądał na zadowolonego tym, że ten nie wtajemniczył go do końca w plan, ale wampir wiedział, że Stefan nigdy nie zgodziłby się na coś takiego.<br />
- Jest w domu. Możemy iść - oznajmił brunet otwierając drzwi samochodu.<br />
Stefan i Lily wysiedli i w trójkę ruszyli w stronę drwi wejściowych. Tuż przed wyżej wspomnianymi drzwiami Damon złapał niezbyt delikatnie Lily za ramię.<br />
- Damon, puść mnie - zażądała zaskoczona dziewczyna.<br />
- To jest właśnie mój plan - rzucił tylko wampir do swojego młodszego brata. Stefan nie zdążył zaprotestować bo drzwi się otworzyły, a w nich stanęła babcia Lily.<br />
- O to i twoja wnuczka w stanie nienaruszonym. Jak obiecałem. A teraz ty dotrzymaj swojej części umowy.<br />
- Babciu... - wszeptała dziewczyna nie rozumiejąc co się dzieje.<br />
- W coś ty się wpakowała, Lily..? - westchnęła Erin z troską wymalowaną na twarzy. Następnie przeniosła spojrzenie na wampiry, a jej mina kompletnie się zmieniła. Teraz dobitnie wyrażała wściekłość, obrzydzenie i chęć mordu, które tak nie pasowały do tej z pozoru miłej i spokojnej staruszki.<br />
- Wejdźcie - warknęła chłodno w stronę Damona i Stefana usuwając im się z drogi.<br />
Starszy z wampirów uśmiechnął się pod nosem i cała trójka weszła do środka. Udali się za czarownicą do salonu.<br />
- Lily, przysięgam, że o niczym nie wiedziałem... - szepnął Stefan do dziewczyny.<br />
- Akurat - prychnęła zdenerwowana Lily.<br />
- Niem wiedział. To był mój genialny plan. Tak jak mówiłem to nie ja jestem, tym lepszym bratem - prychnął rozbawiony ciągnąc Lily ze sobą do salonu. Usiedli ze Stefanem po obu stronach dziewczyny na kanapie. Nieopodal na fotelu usiadła Erin Brock.<br />
- Posłuchaj mnie, wiedźmo... Interesuje mnie Klaus. Wiesz coś o nim, prawda? - zaczął Damon.<br />
- A czemuż to cię zainteresował Klaus?<br />
- Ja tu zadaję pytania. Więc zamilcz i odpowiadaj, jeśli nie chcesz zobaczyć jak twoja mała Lily umiera, albo co gorsza zostaje przemieniona w wampira... Chcę wiedzieć kim jest Klaus i czego może chcieć w Mistyc Falls.<br />
- Nie wiesz kim jest Klaus? - Erin uśmiechnęła się delikatnie, jakby nie spodziewała się tak łatwego pytania. - Klaus to wampir nad wampirami. Pierwotny, jeden z sześciu pierwszych wampirów stworzonych przez pewną wiedźmę, która była również jego matką - odpowiedziała, jednak to nie było wszystko co wiedziała o Klausie. Wykorzystała to, że wampiry nie wiedzą o co pytają i ukryła kilka znaczących faktów dla samego Klausa i rodziny pierwotnych. - Nie mam pojęcia czego może od was chcieć, ale wiedzcie, że z Klausem nie ma targów. On zawsze dostaje to czego chce... - Jej ostatnie zdanie zabrzmiało jak jawna groźba.<br />
- Jeszcze zobaczymy - odezwał się Stefan w którym aż krew zawrzała na myśl, że ten wampir chce zrobić Elenie krzywdę.<br />
- No to świetnie. To mamy już ustalone. Bohater-Stefan znów będzie mógł ocalić świat i swoją dziewczynę - podsumował nieco sarkastycznie Damon. - A teraz przejdźmy do kwestii które mnie interesują... Powiedz mi czym ona jest. - Dodał wskazując wzrokiem na Lily.<br />
- Jesteś aż taki głupi, wampirze? Skoro ja jestem czarownicom to kim może być moja wnuczka?<br />
- Więc to prawda? Jestem czarownicą i ty też? A mama, czy ona...? - zaczęła Lily, ale starszy Salvatore jej przerwał.<br />
- Dobrze, dobrze... Pogadacie sobie potem. Ja się pytam czym jest jeszcze poza byciem wiedźmą?<br />
- Jest czarownicą i to wszystko. - odparła pewnie kobita z pokerową twarzą.<br />
- Z tego co wiem to na wiedźmy działa hipnoza, a szczególnie na takie które nie wiedzą, że są wiedźmami, więc czemu na nią to nie działa? - naciskał Damon coraz bardziej zirytowany tym, że wiedźma stara się go wykiwać.<br />
- Poję ją werbeną. Chyba znasz jej działanie, prawda? - upierała się dalej przy swoim Erin.<br />
- Myślisz, że bym tego nie wyczuł, głupia wiedźmo?! - wybuchnął nagle. Jego twarz zmieniła się ze spokojnej na wprost wściekłą, a w jego czach ukazała się dzikość jaką można było obserwować u wampirów tuż przed atakiem. Chwycił nagle dziewczynę za włosy i odchylił jej głowę do tyłu.<br />
- Damon! - Lily pisnęła przerażona, a Stefan natychmiast wstał żeby powstrzymać brata. Starszy wampir obnażył swoje kły przysuwając swoją twarz do jej szyi.<br />
- Rusz się, bracie, a ją rozszarpię. Dobrze wiesz, że nie żartuję. A ty wiedźmo mów natychmiast czym ona jest, albo daj jej zabrać tą tajemnicę do grobu!<br />
Nastała chwila ciszy w której Damon i Erin mierzyli się spojrzeniem jak para pokerzystów w czasie rozgrywki. Jedyne co było słychać to cichy szept Lily, który składał się na "Damon, proszę..."<br />
- Krew wampira - wysyczała wreszcie przez zaciśnięte zęby czarownica.<br />
- Krew wampira? - powtórzył Damon odczuwając się nieco od szyi zapłakanej dziewczyny, kiedy teraz na to spojrzał to to nie było zbyt dobre posunięcie, bo teraz to już go na pewno znienawidzi, jednak nie było niestety innego wyjścia. Nie z wiedźmą z Brocków. Z resztą właściwie dlaczego interesowały go w ogóle uczucia tej małej wiedźmy do niego?<br />
- Wampiry i czarownice nienawidzą się od wieków. Jesteście całkowitym wynaturzeniem, a my zabijamy was kiedy tylko możemy, więc raczej sytuacja w której wampir daje czarownicy swoją krew by ją uratować nie mogłaby mieć miejsca, a jednak miała. Pewnego dnia Lily poszła na spacer z nianią. Spotkały jakiegoś wampira. Nie wiemy jak to się stało, ale ten wampir zabił jej nianię ją natomiast napoił własną krwią. Przez to jest odporna na działanie wampirów, a jej krew i ona sama jest dla was cudowniejsza niż inni ludzie.<br />
- Innymi słowy jest dla wampirów taka jak wampiry dla ludzi? - upewnił się zaskoczony Stefan.<br />
- Tak - odpowiedziała wiedźma.<br />
Damon był zaskoczony. Nigdy by na to nie wpadł. Miał tylko nadzieję, że Lily uwierzyła, że Stefan nie miał nic wspólnego z jego planem, bo mogła się okazać przydatna w rozpoznaniu i pokonaniu Klausa. Wziął kilka oddechów. Spojrzał w jej zapłakane, błękitne oczy, pogładził jej jasne włosy i posławszy w jej stronę delikatny uśmiech mówiący "Spisałaś się" puścił ją.<br />
Dziewczyna natychmiast zerwała się i uciekła jak najdalej od niego. Zatrzymała się dopiero przed schodami spoglądając na nich wszystkich. Damon widział po jej spojrzeniu, że się na nim zawiodła. I nie wiedzieć czemu na wskutek jej spojrzenia poczuł jakby ktoś wbijał mu kawałek drewna w pierś. Gdyby nie fakt, że Lily dopiero dzisiaj dowiedziała się, że jest wiedźmą pomyślałby, że to sprawka czarów.<br />
Dziewczyna po kilku sekundach wbiegła po schodach do góry. W salonie nastała krępująca cisza.<br />
Damon wstał, otrzepał spodnie z niewidzialne pyłu i klasnął lekko w dłonie.<br />
- No, na nas już czas, braciszku. Miło nam było, Erin. Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć - przerwał ciszę, a jego głos był swobodny jakby kończyli miłą partyjkę Brydża.<br />
Stefan wstał, a razem z nim starsza czarownica. Odprowadziła braci Salvatore do wyjścia. Jednak gdy Damon próbował zaraz za bratem opuścić dom, wiedźma zatrzymała go łapiąc za ramię.<br />
- Posłuchaj mnie, wampirze... - syknęła, a Damon poczuł znowu niewiarygodny ból w ramieniu za które trzymała go Erin. - Jeśli zobaczę cię chociaż niedaleko Lily to nie dożyjesz kolejnego zmierzchu. Zrozumiano?<br />
- Mhm... - wydukał tylko wampir w spazmach bólu.<br />
Wtedy kobieta go puściła i ból nagle zniknął. Salvatore chwycił odruchowo za ramię i rozmasował je z niezadowolonym grymasem. Wyszedł czym prędzej z domu wiedźmy, a ta zaraz za nim zamknęła z impetem drzwi.<br />
Przez całą drogą samochodem nie zamienili ze Stefanem ani słowa. Każdy z nich był pogrążony w swoich myślach. Stefan starał się połączyć fakty odnośnie Klausa i dojść do tego co może chcieć od Eleny. Damon natomiast zastanawiał się jak to rozegrać żeby namówić Lily i Bonnie by pomogły mu uwolnić Katherine z grobowca i nie zostać zamordowanym przez wściekłą Erin. Jak na razie wydawało się to niewykonalne. Jednak kochał Katherine i nigdy nie był tak bliski uwolnienia jej jak w tym momencie.<br />
<i><br /></i><i><br /></i><i><br /></i><i><br /></i><i><br /></i><br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">*****</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;"><br /></span></i></div>
<div>
Lily siedziała w pokoju, który dawniej należał do jej matki. Był całkowicie zwyczajny. Ściany były pomalowane na beżowo, boazeria była w kolorze mahoniu, podobnie jak podłoga, szafa, biurko i rama łóżka. Jedną rzeczą, która nie pasowała do konserwatywnego, klasycznego wnętrza był różowy, frędzlowaty dywan na którym leżała dziewczyna patrząc się w sufit. Babcia była bardzo konserwatywna i jej matce nie wolno było mieć niczego w pokoju co sama wybrała, bo w oczach Erin Brock uchodziło to za brzydkie, kiczowate i niegodne dziewczynie z takiej rodziny. Jednak podobno Loeonie strasznie na tym zależało by mieć coś swojego. Matka w końcu się zgodziła, ale tylko na dywan. Matka Lily wściekła na Erin kupiła najbardziej kiczowaty i nieodpowiedni dywan jaki tylko był w sklepie.<br />
Dziewczyna usłyszała pukanie, jednak nawet nie drgnęła.<br />
- Lily, mogę wejść? - usłyszała łagodny głos babci.<br />
Nie odpowiedziała, ale usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi.<br />
- Znowu leżysz na podłodze..? - westchnęła kobieta. - Przecież wiesz, że nie powinno się...<br />
- A powinno się okłamywać ludzi? - odezwała się wreszcie Lily, a jej głos był chłodny i jakby nieobecny.<br />
Starsza czarownica westchnęła ponownie zamykając za sobą drzwi i siadając na łóżku.<br />
- Twojej matce zależało żebyś nie wiedziała. Musiałam uszanować jej wolę. Miałam zamiar ci powiedzieć kiedy będziesz mieć osiemnaście lat i sama będziesz mogła decydować o tym czy chcesz magię, czy też jej nie chcesz.<br />
- Więc mama jej po prostu nie chciała? - w jej głosie pojawiła się maleńka iskra zaciekawienia topiąca powoli lód obojętności i wściekłości.<br />
- Zrezygnowała z niej, przestała jej używać po prostu.<br />
- Dlaczego? - spytała podnosząc się do siadu i spoglądając na swoją babcię.<br />
- Nie mam pojęcia - skłamała staruszka. - Może ci kiedyś to opowie.<br />
- Nie sądzę... - westchnęła kładąc się z powrotem.<br />
- Ale skoro już wiesz to myślę, że możesz sama dokonać wyboru...<br />
- To nie może być takie łatwe, że po prostu chcę żeby coś się stało i to się dzieje... - zaczęła dziewczyna.<br />
Na twarzy Erin pojawił się delikatny uśmiech, którego leżąca na podłodze Lily nie była w stanie ujrzeć. Wiedźma wyczuwała zainteresowanie magią w swojej wnuczce. Liczyła na to że uda jej się zainteresować nią Lily na tyle żeby zdecydowała się na życie prawdziwej czarownicy, a nie kogoś kto wyrzekł się swojej rodziny i pochodzenia. Zawsze marzyła, żeby wyszkolić córkę na potężną wiedźmę. Z jej własną się to nie udało, ale Lily miała potencjał i Erin liczyła na to, że z nią się uda.<br />
- Oczywiście, że nie. Ale od czego są księgi zaklęć.<br />
- Babciu, ja nawet nie wiem, czy odziedziczyłam jakąkolwiek moc...<br />
- Zapewniam cię, że odziedziczałaś i jest ona potężniejsza niż moja, czy twojej matki.<br />
- Przez tego wampira?<br />
- Tak, wbrew naszym oczekiwaniom odwalił kupę dobrej roboty.<br />
- Ale czemu mi pomógł? Wampiry chyba nie rozdają swojej krwi byle komu i raczej nie ratują śmiertelnikom życia. Przynajmniej tak mówiłaś...<br />
- Bo tak jest. Nie mam pojęcia czemu ten wampir, ani czemu dał ci swoją krew - skłamała ponownie. - Ale przez to stałaś się potężniejsza i chętnie ci to udowodnię - dodała po czym wyszła. Po chwili wróciła z opasłą księgą i trzema świeczkami. Postawiła świeczki na biurku, a przed nimi księgę, którą otworzyła na odpowiedniej stronie.<br />
Lily wstała z podłogi i podeszła do babci.<br />
- Dzięki temu zaklęciu możesz je podpalić - wyjaśniła wskazując formułkę na pożółkłych stronach księgi. - Musisz tylko ułożyć dłonie, o tak... - kontynuowała. Chwyciła ją za dłonie i ułożyła je nad świeczkami. - Wypowiedzieć zaklęcie i uwierzyć, że świeczki zapłoną.<br />
Lily westchnęła i spróbowała. Wymówiła dziwnie brzmiące zaklęcie, jednak knoty świeczek nawet nie ściemniały.<br />
- Nie przejmuj się. Nikomu nie wychodzi za pierwszym razem. Spróbuj jeszcze raz. Musisz poczuć ten ogień, który chcesz wzniecić całym ciałem.<br />
Dziewczyna spróbowała ponownie, jednak znów nic z tego nie wyszło.<br />
- To bez sensu... Nie potrafię - jęknęła zrezygnowana.<br />
- Oczywiście że potrafisz. Spróbuj jeszcze raz.<br />
Lily naprawdę chciała wierzyć w to że potrafi, w to że jest wyjątkowa, w to że nie jest wcale gorsza od tych wszystkich popularnych dzieciaków. Skupiła się maksymalnie i wymówiła powoli i dokładnie słowa zaklęcia, poczuła rozchodzące się po jej ciele ciepło, zamknęła oczy i wymówiła zaklęcie jeszcze raz. Gdy ponownie otworzyła oczy wszystkie świeczki pięknie się paliły.<br />
- Widzisz, Lily? Potrafisz.<br />
Dziewczyna omal nie rozpłakała się ze szczęścia. Potrafiła, umiała, była wyjątkowa.<br />
- Musisz jeszcze coś wiedzieć o tym zaklęciu. Używa się go jako pierwsze zaklęcie, którego uczy się młode czarownice, jednak zawsze wykonuje się je na jednej świeczce, a zwyczajnym czarownicom, jak ja czy twoja matka udaje się ją zapalić dopiero za kilkunastu próbach.<br />
- N-naprawdę? - spytała dziewczyna z niedowierzaniem.<br />
- Tak Masz wielką moc. - odparła Erin zgodnie z prawdą. - To co, od jutra zaczynamy lekcje? - spytała z uśmiechem malującym się na jej twarzy.<br />
- Nie mogę się doczekać - odparła Lily z uśmiechem.<br />
<br />
<br />
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-10140464676888472082014-06-03T12:08:00.001-07:002014-12-01T13:12:11.244-08:00Rozdział IV<br />
<div>
<div style="text-align: center;">
<i>Trochę mi zajęło pisanie tego rozdziału. Przed moją dłuższą przerwą go zaczęłam i nie pamiętałam później co chciałam w nim dalej napisać, więc na początku szło opornie, ale w końcu si polepszyło i wydaje mi się, że wyszedł nie najgorszy. Uchyla rąbka tajemnicy o Lily. </i><br />
<i>Serdecznie zapraszam! :)</i></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: large;"><b>Rozdział IV</b></span></span></div>
</div>
<div>
<i style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 16pt;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Courier New;"><span style="font-size: 21px;"><i>Sen o wiedźmach i wampirach</i></span></span></div>
</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: "Courier New"; font-size: 28pt; font-weight: bold; line-height: 42.93333053588867px;"> Z</span><span style="font-family: inherit; font-weight: bold; line-height: 42.9333305358887px;"> </span>bagażnika samochodu wyszła wciąż jeszcze trochę przerażona dziewczyna. Była cała umazana krwią.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Co?! Jaką krwią?! Błagam... Żeby to nie było to na co wygląda... Nie, Damon chyba nie byłby tak bezduszny żeby ranną ją wrzucić do bagażnika.... </i><br />
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Stefan nie był pewien czemu, ale wydawało mu się, że to raczej niemożliwe. Sam nie rozumiał czemu nagle uwierzył, że jego brat, który już dawno zapomniał o człowieczeństwie nie byłby w stanie zrobić niczego co w jakiś sposób mogłoby skrzywdzić tą dziewczynę. Po prostu to wiedział. Czuł to. Zdawała się być zbyt krucha, zbyt niewinna, zbyt delikatna żeby ktokolwiek chciał zrobić jej krzywdę.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To nie była Elena. Ta dziewczyna nie wyglądała na taką, która pakowałaby się w niebezpieczeństwo. Była taka... ludzka. A Damon takimi kobietami szczerze gardził. Jednak jej nie ciągnął za ramię jak więźnia, jak to miał zwykle w zwyczaju gdy chciał się kogoś szybko pozbyć i pokazać, że jego towarzystwo jest dla niego katorgą. On ją prowadził, powoli i delikatnie. To zaskoczyło Stefana. Jednak Damon minę jak zwykle miał nadętą i niezadowoloną.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Lily? Lily Horsler - spytała w szoku Elena. - O Boże... Damon. - omal się nie roześmiała. - Uratowałeś Lily Horsler - Na twarzy Eleny jednocześnie malowało się zdziwienie i rozbawienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty nie powiesz? - zironizował Damon.- Z resztą nie uratowałem tylko zabiłem jakiegoś durnego, młodego wampira przez którego moglibyśmy mieć kłopoty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ku zdziwieniu Stefana młoda dziewczyna roześmiała się słysząc coraz bardziej wkurzonego Damona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne jasne... - powiedziała z rozbawieniem. - Po prostu przyznaj się, że ciebie też bawi ratowanie dam w opałach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Stefan wraz z Eleną i Lily roześmiali się w głos. Damon natomiast zrobił obrażoną minę i niedbale popchnął Lily na Stefana, który ze śmiechem złapał dziewczynę w pasie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzę, że wbrew pozorom jesteś odważna. Żeby wkurzyć mojego brata trzeba nie lada odwagi - stwierdził z rozbawieniem patrząc jej prosto w jej błękitne oczy. - Wejdziesz? - spytał wskazując dłonią na ich rezydencję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No jasne...- Damon wywrócił wymownie oczami. - Może jeszcze przeniesiesz ją przez próg - ponownie zironizował.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie czemu nie - stwierdził Stefan puszczać do niej oczko i złapawszy ją pod kolanami uniósł jakby ważyła tyle co nic.<br />
<br />
Dziewczyna pisnęła najpierw tracąc nagle grunt pod stopami, ale potem roześmiała się w głos, a śmiech jej był wdzięczny i radosny, pełen ulgi, prawie jakby baaardzo dawno się nie śmiała. Było to prawdą. Od śmierci brata nie śmiała się prawie wcale. Jednak przy Stefanie mimo, iż ledwo go poznała czuła się swobodnie. Jakby przyjaźnili się od lat. Jak rzadko czuła gdzieś w głębi duszy, że się dogadają i zaprzyjaźnią.<br />
<br />
Damon był wściekły. Jak to było możliwe? On musiał spędzić całe popołudnie żeby dziewczyna choć trochę zaczęła mu ufać, a jego bratu pozwala się nieść na rękach. Gdzie tu sprawiedliwość?<br />
Humor znacznie mu się poprawił gdy spojrzał na Elenę była jeszcze bardziej wściekła niż on.<br />
<br />
<i>Zazdrosna</i>, pomyślał z rozbawieniem. <i>W sumie ma o co... </i><br />
<i><br /></i>
Lily niczego nie brakowało. Do tego nie onieśmielała facetów. Była tak... uroczo niewinna. Co prawda to nie była Katherine i nie była do niej wcale podobna, ale miała coś w sobie... Coś czego Damon nie był w stanie jednoznacznie nazwać, czy wyjaśnić.<br />
Takie.... Takie wewnętrzne światło?<br />
<br />
- Zazdrosna? - spytał Damon z rozbawieniem.<br />
Elena nie odpowiedziała. Zgromiła go tylko spojrzeniem.<br />
- Masz o co... - dodał Damon przeciągle udając rozmarzenie. Po czym wyminął ją i wszedł do środka.<br />
<br />
Dlaczego to zrobił? Żeby ją wkurzyć, żeby odegrać się za ten miesiąc podczas którego musiał się patrzeć na ich ciągłe migdalenie, żeby zobaczyć jej bezcenną minę, a może żeby się trochę zabawić? Sam nie był pewien. Chyba dla wszystkiego po trochu.<br />
<br />
Jednak gdy weszli jego rozbawienie znowu minęło. Stefan siedział sobie jak gdyby nigdy nic z Lily na sofie, obejmował ją ramieniem i pomagał jej się ściereczką wytrzeć z krwi.<br />
- To chyba nie wiele daje... - powiedziała ze szczerym uśmiechem dziewczyna.<br />
- Chyba masz rację... - odparł cicho mężczyzna wpatrując się w nią z taką miną, że Damon już wiedział co się święci. Już chciał interweniować, ale uprzedziła go Elena wciskając swoje cztery litery pomiędzy swojego chłopaka, a dziewczyną, która go tak zafascynowała. Zgromiła Stefana wściekłym spojrzeniem.<br />
<br />
Damon opadł na fotel naprzeciwko nich i z rozbawieniem pokazał bratu ruchem dłoni że już jest martwy. Tak, Elena była zdecydowanie wściekła. Już wcześniej była, a tym maślanym spojrzeniem Stefan dolał tylko oliwy do ognia.<br />
<br />
- To skoro Elena już rozdzieliła nasze gołąbki to może porozmawiajmy o konkretach, a potem pozwolimy się Lily umyć, bo w tym stanie jest zdecydowanie zbyt kusząca...<br />
Zarówno Lily jak i Elena wywróciły wymownie oczami na jego słowa.<br />
- Dla Stefana - poprawiła się unosząc dłonie w obronnym geście.<br />
Oczy jak noże. Aż dziw, że Elena nie zabiła go za te słowa. Lily podeszła do tego zdecydowanie spokojniej, bo jedynie wywróciła ponownie oczyma. Stefan nawet go nie usłyszał patrząc na blondwłosą dziewczynę.<br />
- O jakich konkretach mówisz? - spytała szorstko Elena.<br />
- Po pierwsze... Dlaczego ten reporter zaatakował Elenę? A po drugie... Kto go do cholery przemienił?<br />
- On... On mówił mi, że mam pozdrowienia od Klausa i, że on niedługo przyjdzie po mnie...<br />
- Klaus? - Damon zmarszczył brwi.<br />
- Na mnie nie patrz... Nie wiem kto to... - stwierdził Stefan.<br />
- To... - zaczęła Lily. Jednak zamilkła.<br />
- Znasz go? - spytała ze zdziwieniem Elena.<br />
- Nie... Chodzi o to że moja babcia często opowiadała mi bajki kiedy byłam mała. To nie były takie zwykłe bajki. Były w nich wampiry, wilkołaki i wiedźmy. Ale Klaus był wyjątkowy. On był pół na pół... On był pół wilkołakiem, pół wampirem, hybrydą.<br />
- Twoja babcia opowiadała ci bajki o wilkołakach i wampirach? To chyba nie jest do końca normalne... - stwierdził Damon marszcząc brwi.<br />
Stefanowi zaczęło coś świtać w głowie.<br />
- Czy... Czy było coś charakterystycznego w tych opowieściach?<br />
- Właściwie... To chyba nie. Zawsze dobra czarownice pokonywały złe wampiry....<br />
<br />
Teraz i Damon zrozumiał dlaczego jego brat o to zapytał. Spojrzeli równocześnie na siebie wymieniając znaczące spojrzenia.<br />
<br />
- Jak nazywa się twoja babcia?<br />
- Erin Brock... Ale czemu pytasz?<br />
<br />
Teraz wszystko było jasne. Lily pochodziła z rodu Brocków, potomków słynnych czarownic z Peney, równie potężnych co te z Salem. Bracia Salvatore dobrze znali Brocków. W rodzie tym były same kobiety. Nie wychodziły za mąż, bo nie chciały zmieniać nazwiska, z którego były tak dumne, jednak wydawały na świat potomstwo, któremu od dziecka wpajały nienawiść do wampirów i bezgraniczne oddanie rodzinie. Z wilkołakami dawno temu zawarły pakt, więc żyli ze sobą w zgodzie. Z resztą czarownice z Brocków często wydawały na świat potomstwo wilkołaków co sprawiało, że nowe czarownice były jeszcze silniejsze. W wypadku urodzeniu chłopca na ogół dusiły dziecko.<br />
Każdy wampir wie, że te kobiety są szalone w najgorszym tego słowa znaczeniu, mają silny instynkt macierzyński i są gotowe zrobić wszystko żeby ratować swoje dzieci. Jednak gorszą sprawą jest to że zwykły zabijać wampiry, a miały na tyle silną moc że szło im to z zadziwiającą łatwością.<br />
<br />
Damon i Stefan wymienili znów ze sobą pełne niepokoju spojrzenia.<br />
- To całkiem sporo wyjaśnia... - westchnął starszy z braci.<br />
- Nie rozumiem... - Lily zmarszczyła nosek.<br />
- A co szanowna babcia nie pochwaliła się że jest wiedźmą? - spytał Damon z kpiną.<br />
- Że czym? - spytała blondynka w szoku, a Elenia szczęką opadła. - Nie przesadzajmy... Może jest nieco... ekscentryczna i nie jest zbyt miła dla obcych, ale... - mówiła patrząc raz na Damona raz na Stefana. - Chwila... To nie są tylko przypuszczenia. Wy to wiecie na pewno.. - powiedziała niemal szeptem zasłaniając sobie dłonią usta. Widziała ich spojrzenie, widziała że oni byli tego pewni.<br />
<br />
Zaczęła się naprawdę bać... Jej babcia była czarownicą? Czy to znaczyło że ona też nią jest? A jej matka? Już naprawdę nie wiedziała co o tym myśleć.<br />
<br />
- Dobrze, za duszo faktów wyszło na jaw jak na jeden wieczór. - Damon wstał z fotela. - Zaprowadzę cię do łazienki żebyś się umyła. Damy ci jakieś ciuchy na przebranie... Dzisiaj będziesz spała tu. To całkiem spory dom. Znajdziemy ci jakąś sypialnię - powiedział dość łagodnie.<br />
Jedno spojrzenie i Stefan już wiedział, że jego brat ma plan.<br />
<br />
Lily będąca wciąż w lekkim szoku skinęła głową tylko i gdy Damon wyciągną do niej rękę dała sobie pomóc wstać, a następnie wraz z nim udała się na górę. Damon w milczeniu prowadził ją długimi korytarzami, co chwila mijali jakieś drzwi. Jednak on wiedział gdzie idą. Zatrzymał się dopiero przy właściwych i otworzył je wpuszczając ją przodem.<br />
<br />
Dziewczyna cały czas myślała o babci. Czy to było możliwe żeby ta kobieta, która tak doskonale zastępowała jej matkę, była wiedźmą? Czy to możliwe żeby ją okłamywała przez tyle czasu? Czy zamierzała jej to w ogóle powiedzieć?<br />
Czuła jak lepi się od krwi z bagażnika. Czym prędzej zdjęła bluzkę. Odwróciła się żeby ją położyć gdzieś i zobaczyła przyglądającego jej się Damona. Stał obok zamkniętych drzwi oparty nonszalancko o ścianę i przyglądał jej się ni to z rozbawieniem, ni to z zaciekawienie.<br />
<br />
- Na co czekasz? - spytała go niezbyt uprzejmie Lily.<br />
- Właściwie to na to, ale nie byłem pewny czy się uda... - powiedział z tym swoim uśmieszkiem. - A teraz czekam na ciąg dalszy...<br />
- To się nie doczekasz - warknęła. Otworzyła drzwi wypchnęła z łazienki Damona i zamknęła je starannie.<br />
<br />
<i>Co za młotek! Głupota co poniektórych naprawdę mnie przerasta. Na co on liczył?! Że co? Że rzucę mu się w ramiona po tym jak dwa razy chciał mnie zahipnotyzować, zabił na moich oczach, porwał i wrzucił do bagażnika?! Niedoczekanie!</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">*****</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Damon zszedł na bardzo rozbawiony. Śmieszyła go jej nieuwaga, speszenie i wściekłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wszedł do salonu Elena właśnie robiła wykład jej bratu na temat noszenia i patrzenia się w <i>ten sposób </i>na inne dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyrzuciła mnie z łazienki.. - poskarżył się bratu Damon udając zrozpaczonego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stefan roześmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ma pazurki... - stwierdził z rozbawieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aniołek z pazurkami - dodał jego brat.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obaj roześmiali się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mieli całkiem inne gusty odnośnie wszystkiego poza samochodami. Ostatnią kobietą, która na nich obu wywarła tak wielkie wrażenie był Katherin. Co ciekawe Lily nie była w typie ani Damona, ani Stefana, a do Katherin nie była podobna wcale, wręcz była jej całkowitą przeciwnością. Morze właśnie właśnie przez to ich do niej ciągnęło? Przez to że była taka inna od wszystkich, wyjątkowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">*****</span></i></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Delikatne promienie słońca wpadające do pokoju zbudziły Lily z dziwnego snu. Śniła o wampirach i o wiedźmach. Ucieszyła się, że to wszystko był tylko sen.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzięła głęboki oddech i spojrzała w stronę okna. Wtedy napotkała spojrzenie leżącego obok niej Damona. Obejmował ją ramieniem, a to na czym spała okazało się nie byś poduszką lecz jego torsem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pisnęła przerażona, odsunęła się od niego jak najdalej mogła i czym prędzej, odruchowo przykryła się jeszcze bardziej kołdrą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też się cieszę, że cię widzę... - powiedział Damon, a delikatny, rozbawiony uśmieszek igrał na jego ustach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy Lily zrozumiała, że to nie był tylko sen, to była rzeczywistość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty tu robisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Leżę... - odparł przeciągając się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To widzę - odwarknęła zdenerwowana dziewczyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Śniłaś o mnie - wymruczał jej to ucha. - Mówiłaś przez sen moje imię... - skłamał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lily fuknęła niczym rozjuszona kotka odpychając go od siebie i wstając z łóżka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Długo tu jesteś? - spytała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Praktycznie całą noc. Często nie mogę usnąć, a i budzą się dość wcześnie, a tu przynajmniej miałem jakieś towarzystwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogłeś iść sobie do brata?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zwariowałaś? Ja nie lubię trójkącików, a poza tym Elena jest zbyt święta na takie zabawy - odparł rozbawiony. - A właśnie... Ona już poszła, bo chciała się spotkać z Bonnie, ale zanim poszła tak na dobre to przyniosła ci jakieś ciuchy. Może będą dobre - dodał wskazując na ubrania leżące na krześle.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lily omal się nie zaczerwieniła jak zrozumiała że Elena zobaczyła ja tu jak śpi z Damonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podeszła do krzesła, zabrała ubrania zamaszystym ruchem i udała się do łazienki z głową wysoko uniesioną do góry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Damon patrzył na nią z rozbawieniem jak się obraża na niego i idzie do łazienki. Najzabawniejsze w tej całej scence było chyba jednak to że całkiem zapomniała, że ma na sobie jedynie nieco na nią przydużą koszulkę Stefana, która podniesiona nieco przez piersi zasłaniała jej jedynie tyłek i to ledwo, ledwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lily wyszła wreszcie z tej felernej sypialni i udała się w stronę łazienki, w której była ostatnim razem, ale za nic nie mogła jej znaleźć. Wtedy spotkała Stefana, który najwyraźniej także czegoś szukał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wytrzeszczył oczy na jej widok i zamrugał kilka razy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szukam łazienki... - wyjaśniła zastanawiając się nad jego dziwną reakcją na jej widok. Czyżby była gdzieś brudna?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Yyyyy... - Stefan wyraźnie się zapatrzył i nie wiedział o co chodzi. - Prosto, prosto... Przedostatnie drzwi. - odparł gdy już skojarzył o czym do niego mówiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna odpowiedziała mu uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Em... Dobrze ci się spało?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szczerze powiedziawszy tak średnio. Coś mi nieco przeszkadzało...</div>
<div style="text-align: justify;">
Stefan na jej słowa omal nie spłoną rumieńcem jak jakiś dzieciak. Czyżby aż tak ich było słychać jak się z Eleną "przepraszali"?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przykro mi... - wydukał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież to nie twoja wina - odparła pogodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy Stefan już całkiem zbaraniał. Jak to nie jego wina? Jak to on przepraszał w <i>ten sposób</i> Elenę, a i jego też pewnie było trochę słychać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- N-no tak... Nie widziałaś może Damona?</div>
<div style="text-align: justify;">
Lily wskazał na drzwi sypialni, w której spała. Stefan nie wiedział, w której dokładnie spała, więc podziękował jej tylko i udał się tam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zapukał oczywiście najpierw.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie musisz pukać, Skarbie.... - usłyszał głos swojego brata. Parsknął śmiechem i otworzył drzwi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To miło, ale nie mów tak do mnie bo się zaczerwienię - powiedział Stefan do brata leżącego jeszcze w łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Damon rzucił w niego niezadowolony poduszką. Stefan złapał ją zanim w niego uderzyła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zbieraj się - zarządził Stefan. - Musimy jakoś namówić Lily żeby pogadała z babcią o Klausie, żeby jej powiedziała czemu może chcieć od Eleny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też mam do Pani Babci kilka spraw...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Byle nie za dużo skapnie się jak Lily zacznie się jej tak wypytywać...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlatego mam inny plan...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
_______________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJBFbkJ-mNN2_mi5R86MAm7MoOfhhfsby49iQ9WqsB3-vF-namvZQRQJubNIEHtWjMUFTIDulQyDyHAp2nZvUr4ANGLiLJUlcFZ4_5bFwSjCrp9luZ-InSGld42lDZaldHySuLu1uazF0/s1600/tumblr_mgjgv3SNRY1r81wtbo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJBFbkJ-mNN2_mi5R86MAm7MoOfhhfsby49iQ9WqsB3-vF-namvZQRQJubNIEHtWjMUFTIDulQyDyHAp2nZvUr4ANGLiLJUlcFZ4_5bFwSjCrp9luZ-InSGld42lDZaldHySuLu1uazF0/s1600/tumblr_mgjgv3SNRY1r81wtbo1_500.gif" height="224" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-72796005094100148122014-03-19T13:51:00.001-07:002014-12-02T13:08:07.339-08:00Rozdział III<div>
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Trochę mnie nie było... Przepraszam, ale tak wyszło że nie miał ani czasu, ani weny. Ten rozdział nie ma zbyt wiele akcji, bo w 90% składa się z rozmowy Damona i Lily, a wydaje mi się że jest na tyle ciekawa żeby poświęcić na nią taką część rozdziału. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Serdecznie zapraszam.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ps. Pod spodem znajdziecie zwiastun do opowiadani, który wykonała dla mnie Łapaczka Snów.</i></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: large;"><b>Rozdział III</b></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 16pt;"><br /></span></i>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Courier New;"><span style="font-size: 21px;"><i>Przyjaciel, czy wróg?</i></span></span></div>
</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNoSpacing">
<b><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 28pt; line-height: 42.93333053588867px;"> J</span></b><span style="font-family: inherit;">uż naprawdę nie
wiedziała co o tym myśleć. Każdy centymetr jej ciała podpowiadał jej żeby
uciekała, w głowie miała jedynie bliżej nie zidentyfikowany szum, ale serce z
nieznanych jej powodów podpowiadało jej, że Damon nie zrobi jej krzywdy.
Wpatrywała się w te jego przerażające oczy stojąc jak sparaliżowana, a on
oddychał głęboko próbując się uspokoić.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Po chwili wyglądał
całkiem normalnie. Podniósł się z kucków i powoli podszedł do dziewczyny.
Przerażona Lily przywarła do zimnego muru całą powierzchnią swojego ciała
starając się jak najbardziej odsunąć od mężczyzny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Jesteś... Ty
jesteś.... - jąkała się patrząc na niego z przerażeniem i zaciągając się
nerwowo powietrzem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Damon ignorując
jej słowa i przerażenie tlące się w jej błękitnych oczach podszedł do niej
blisko. Za blisko. Dziewczyna pisnęła
ponownie z przerażenia i zamknęła oczy, gdy chwycił ją za ramiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Uspokój się -
powiedział stanowczo starając się mimo rozdrażnienia zabrzmieć łagodnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Czy on..? Czy
on próbował..? - zaczęła dziewczyna starając się oddychać głęboko i uspokoić
bijące z zawrotną szybkością serce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Tak, on próbował
cię zabić - odparł spokojnie mężczyzna. Wiedział, że nie brzmi to pocieszająco,
ale skoro do tej pory nie zemdlała to da sobie radę z przyswojeniem tej
sytuacji w pełni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- A czy on...
Znaczy... Czy Logan nie żyje? - spytała nieco spokojniej, jednak wzrok wciąż
miała rozbiegany i przerażony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie żyje -
potwierdził łapiąc ją za podbródek i tym samym zmuszając ją by patrzyła mu w
oczy. - Wiem że to trudne, ale skup się na chwilę. Znasz go?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ja... Tak.
Oczywiście że tak. To były facet mojej matki. Jeden z tych z którymi się
spotykała nieco dłużej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Damon widział, że
się go boi. Z jednej strony to było oczywiste, gdyż właśnie przed chwilą pokazał
jej mroczniejszą stronę swojej natury. Musiała by być naprawdę głupia żeby się nie
przestraszyć, jednak z drugiej strony to był okrutny paradoks, bo gdyby nie
zrobił tego to już dawno by nie żyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna zamknął
oczy, wziął głęboki oddech żeby się jak najbardziej skupić i powiedział
spokojnie:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- A teraz o tym
zapomnisz. Zapomnisz wszystko co widziałaś przed barem. Wrócisz spokojnie do
domu jak gdyby nigdy nic...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Lily przez chwilę
wyglądała jakby hipnoza podziałała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Zwariowałeś?!
Tu zginął człowiek. Co gorsza on chciał mnie zabić! Nie możemy tego tak zostawić!
- powiedziała po chwili, a w jej głosie
brzmiała pretensja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Damon przeklął wściekły
pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Czemu to nie
działa?! Czemu to do cholery nie działa?! Wszystko byłoby o wiele </span>prostsze<span style="font-family: inherit;">...</span></i><span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Zbieraj się w takim razie. Musimy pozbyć się ciała -
zakomunikował beznamiętnym tonem jakby to zdanie było u niego na porządku
dziennym. Po czym podszedł do martwego reportera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Co?! - spytała
dziewczyna w szoku. - Ukryć ciało? Zwariowałeś? To trzeba zgłosić... Coś zrobić...
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- W sumie masz
rację. - Damon wzruszył obojętnie ramionami. - Od czego jest Pani Szeryf.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna wyciągnął
z kieszeni spodni telefon.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Pani Szeryf? -
zapytał do słuchawki. - Mamy kolejnego. Tak, tak.... Próbował zabić dziewczynę.
Nie wiem... Tak, nie żyje. Tylne wejście do Grill'a. To normalne... Roztrzęsiona
i przerażona. Spróbuję jakoś z nią porozmawiać i odwiozę do domu. Dobrze...
Dobrze... W takim razie do zobaczenia jutro rano.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna rozłączył
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dobra wiadomość
- oznajmił. - Możemy jechać do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- To.... To
dobrze... - stwierdziła niepewnie dziewczyna. Coś jej nie pasowało, ale była do
końca pewna co...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Panie przodem
- powiedział Damon przepuszczając ją przed siebie. - Mój wóz stoi na parkingu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna poszła
z wampirem na parking. Jedynym samochodem, który tam stał był staromodny, czarny
Chevrolet. Do niego też wsiedli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Camaro z
96tego? - spytała Lily z uznaniem gdy przemierzali ciemne uliczki Mistyc Falls
przerywając tym samym ciszę jaka między nimi zapanowała, a w której to każde z
nich zastanawiało się nad czymś innym. Lily głowiła się nad tym czemu Damon
jedzie okrężną drogą, a umysł Damona zaprzątała myśl jak to możliwe żeby zwykły
śmiertelnik, który dopiero dziś dowiedział się o wampirach potrafił się oprzeć
ich urokowi. To było niemożliwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie wierzę...
Znasz się na autach? - spytał z rozbawionym uśmieszkiem na ustach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Trochę. Mój
starszy brat się tym interesował, więc chcąc nie chcąc trochę tam wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Interesował? -
spytał mężczyzna akcentując dokładnie czas przeszły którego użyła. Oderwał na
chwilę wzrok od drogi i spojrzał na blondynkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Tak. Nie ma go
już - odparła krótko, a po jej głosie łatwo się było domyślić że nie chcę o tym
gadać, jednak Damon zbytnio się tym nie przejął. </span><span style="font-family: inherit;">Przejmowanie się uczuciami
innych nie leżało w jego naturze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Wypadek
samochodowy? - strzelił w ciemno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Samobójstwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Proszki, czy żyletki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Skok z mostu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Jak
romantycznie... - stwierdził z przekąsem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Pani Szeryf
wie że jesteś..?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Wampirem? Nie.
Myśli, że chcę je łapać, że jestem młodym Łowcą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ale wie o ich
istnieniu? - spytała, a właściwie to upewniła się Lily przyglądając się swoimi
bystrymi, błękitnymi oczami mężczyźnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Coś dużo pytań
mi tu zadajesz... - zauważył Damon, a rozbawiony uśmieszek nie schodził mu z
ust. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Po prostu chcę
wiedzieć na czym stoję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Pani Szeryf
wie o istnieniu wampirów podobnie jak cała Rada Założycieli. To oczywiste, ale </span>zastanawiające<span style="font-family: inherit;"> jest to, że ty nic nie wiesz... - powiedział z roztargnieniem nie
odwracając wzroku od drogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dlaczego miałabym
coś wiedzieć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Może dlatego, że
dwa razy oparłaś się mojej hipnozie... - odparł brunet, a jego usta wykrzywiły
się w grymas szczerego niezadowolenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Szczególnie żałował
tego pierwszego razu, gdy się poznali. Damon miał zamiłowanie do pięknych
kobiet, szczególnie do jednego typu urody: długie brązowe włosy, lekko śniadania
cera, ciemne oczy. Jednak ona była całkowitą przeciwnością. Za grosz podobieństwa</span><span style="font-family: inherit;"> do Katherine. Nie była pewna siebie, zuchwała i nie ociekała seksem.
Dodatkowo była blondynką o porcelanowej cerze. Jednak w jakiś dziwny, </span>magnetyczny<span style="font-family: inherit;"> sposób go pociągała i to tak bardzo jak żadna kobieta w minionym
wieku. Była taka inna. Jedyne co je łączyło to lśnienie oczu gdy były czymś
zainteresowane.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna
zmarszczyła brwi próbując sobie przypomnieć te momenty o których mówił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Więc wtedy w
Halloween... i wtedy przed barem próbowałeś mnie zahipnotyzować?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dokładnie. To
jedna z tych rzeczy które odróżniają mnie od normalnego człowieka. Mogę kazać
im zrobić co zechce... Mogę wymazać niewygodne wspomnienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Więc czemu się
nie udało ze mną?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Poproszę inny
zestaw pytań - powiedział mężczyzna z obojętnością w głosie nie odrywając
wzroku z drogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ale ja chcę
wiedzieć właśnie to - uparła się dziewczyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ale ja też
chciałbym to wiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Więc nie znasz
przyczyny?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Gdybym znał już
dawno bym cię zabił, ale tak to możesz się jeszcze przydać...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie prawda.
Nie zabiłbyś mnie. Uratowałeś mnie - powiedziała starając się zabrzmieć pewnie,
choć sama nie miała pewności czy tak by było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Skąd ten pomysł?
Masz za wysokie mniemanie o sobie. Może ja go po prostu nienawidziłem i
wykorzystałem okazję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie znałeś
jego imienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ustalmy jedno.
Nie uratowałem cię. Nie mam w zwyczaju ratować dam w opałach. To działka mojego
brata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- To co ty <i>masz
w zwyczaju</i> z nimi robić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Porywać co
najwyżej... Uprawiać z nimi </span>namiętny<span style="font-family: inherit;"> seks, wyzwalać w nich najgorsze instynkty,
doprowadzać je do szaleństwa i kosztować ich krwi... - powiedział z
roztargnieniem wyliczając na palcach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- A co jeśli ci
się jakaś jednak oprze? - spytała ze zuchwałym uśmieszkiem na twarzy i
charakterystycznym błyskiem w oku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- To się raczej
nie zdarza - zapewnił ją. - Ale zawsze mam w zanadrzu hipnozę...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- A co jeśli i
hipnoza nie podziała? - spytała z coraz większym rozbawieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Damon spojrzał
na nią. Jego twarz wprost </span>emanowała<span style="font-family: inherit;"> pewnością siebie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie martw się,
Skarbie... I tak jeszcze kiedyś będziesz moja. To kwestia czasu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Lily prychnęła
oburzona pod nosem i odwróciła głowę spoglądając za okno.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><i>Kobieta z
charakterkiem</i>, pomyślał Damon z zadowoleniem.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Po kilku
kolejnych minutach jazdy Lily zaczęła się niepokoić. Jechali nie w tą stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Gdzie ty
jedziesz? Jedziemy w złą stronę. Mój dom jest tam. - Zdziwiona wskazała dłonią
w przeciwną stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Jedziemy w
dobrą stronę - stwierdził mężczyzna ze spokojem. - Powiedziałem, że jedziemy do
domu. Wcale nie powiedziałem, że do twojego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Po jego słowach
Lily ogarnęło przerażenie. W tym </span>momencie<span style="font-family: inherit;"> zdała sobie sprawę, że to niebezpieczny
człowiek, że przed chwilą zabił na jej oczach wampira.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Zawracaj. Ja chcę do domu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Jednak Damon nic sobie nie robił z jej słów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Natychmiast! - rozkazała. Tym razem ton jej głosu nie był tak delikatny i kojący.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Hmmm... Niech się zastanowię.. - Damon udał zamyślenie. - Nie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- To mnie wypuść - </span>zażądała<span style="font-family: inherit;">. - Słyszałeś? Chcę wysiąść. Już. Teraz. Natychmiast!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ładną mamy pogodę, nie sądzisz? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Wypuść mnie! - krzyknęła, a w jej oczach </span>zabłyszczały<span style="font-family: inherit;"> </span>łzy<span style="font-family: inherit;">. Była przerażona.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Te gwiazdy... No i księżyc taki duży... Za tydzień pełnia. Romantycznie, nie sądzisz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- </span>Wypuść<span style="font-family: inherit;"> mnie natychmiast!- wrzasnęła - Chcę wysiąść! Nie rozumiesz?! Zatrzymaj się ale już!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Damon niespodziewanie zatrzymał się. Lily spojrzała na niego zdziwiona, ale natychmiast otworzyła drzwi i czym prędzej wysiadła z auta, ale zanim zdążyła rzucić się biegiem przed siebie on zastąpił jej drogę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- A miało być miło - stwierdził Damon wzruszając ramionami. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Chwycił dziewczynę i </span>przerzucił<span style="font-family: inherit;"> sobie przez ramie jakby ważyła tyle co nic. Wyrywała się, krzyczała, prosiła, błagała, ale Damon nie puszczał. Wrzucił ją niczym zwłoki do </span>bagażnika<span style="font-family: inherit;"> i zamknął klapę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Lily była przerażona. Nie miała pojęcia co się z nią stanie, wszędzie było ciemno. Usłyszała warkot silnika i </span>samochód<span style="font-family: inherit;"> ruszył, po chwili zrobił ostry zakręt, a na wciśnięta do bagażnika dziewczynę spadła cała masa chłodnych woreczków z jakąś dziwną cieczą. Drżącymi dłońmi otworzyła jeden z nich i powąchała zawartość. Wyczuła charakterystyczny mdławy zapach krwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Z jej ust wydarł się przerażony pisk. Jak oparzona upuściła woreczek. Samochód wziął kolejny ostry zakręt i cała ciecz wylała się z woreczka. Lily była cała we krwi. Wszystko było we krwi. Wszystko się lepiło od krwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna nie wiedziała co się z nią dzieje. Na raz była wściekła, przerażona i było jej cholernie niedobrze od ostrych zakrętów, niewielkiej ilości tlenu i duszącego zapachu krwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">*****</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
- Witam moje gołąbeczki - zawołał Damon od progu zastając Elenę przytuloną do jego brata u nich na kanapie. Coś było nie tak. Elena jak rzadko była przerażona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze że jesteś. Mamy problem - oznajmił młodszy z braci Salvatore.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak na ironię chciałem powiedzieć to samo, braciszku... O co chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
- Ktoś chce dorwać Elenę. Nie wiemy o co chodzi... Przyszedł do niej Logan Fell. Mówił, że Klaus jest już blisko... Kim jest do cholery Klaus? - Na pierwszy rzut oka widać było, że Stefan jak to Stefan jest niezwykle przejęty tym, że coś grozi Elenie. - Musimy dorwać Logana i wyciągnąć z niego o co chodzi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hmmm... To może być trochę trudne - stwierdził Damon marszcząc nos w zamyśleniu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co masz na myśli? - spytała zadziwiona Elena.</div>
<div class="MsoNormal">
- Właściwie to on... Jakby to powiedzieć... Nie żyje.</div>
<div class="MsoNormal">
- CO?! - spytali na raz Elena wraz ze swoim chłopakiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zaatakował ją - odparł starszy mężczyzna jakby to praktycznie bezosobowe, proste zdanie wszystko wyjaśniało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kogo?</div>
<div class="MsoNormal">
- Lily.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kogo?</div>
<div class="MsoNormal">
- No <i>tą</i> dziewczynę - odparł Damon patrząc znacząco na Stefana.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tą o której mi mówiłeś ostatnio?</div>
<div class="MsoNormal">
- Dokładnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- No to mamy przesrane... -westchnął załamany Stefan zatapiając palce w swoich włosach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale o co chodzi? O jaką dziewczynę? - zaczęła się powoli denerwować Elena.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chodzi o dziewczynę, która wygląda i zachowuje się jak zwykły człowiek, ale jednak coś z nią jest nie tak. Ona jest odporna na wszelkie rodzaje hipnozy - wyjaśnił Stefan.</div>
<div class="MsoNormal">
- Żadna filozofia. Po prostu Werbena - stwierdziła dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- No właśnie cała nietypowość polega na tym, że ona nie ma Werbeny...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ale jak to </span>możliwe<span style="font-family: inherit;">?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- </span>Próbujemy<span style="font-family: inherit;"> się właśnie tego </span>dowiedzieć<span style="font-family: inherit;">. - Damon wywrócił oczyma. - Możemy już iść? Czeka w samochodzie - zwrócił się tym razem do brata.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Przywiozłeś ją tu? - zdziwiła się dziewczyna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ale jak? - Stefan również był w szoku. Skoro została zaatakowana przez wampira to jakim cudem po dobroci wsiadła do samochodu innego wampira. To było nie logiczne. Nagle zdał sobie sprawę, że to przecież jego brat i natychmiast wstał po czym ruszył w stronę wyjścia. Za nim poszedł Damon i Elena.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Młodszy mężczyzna podszedł do auta swojego brata, ale nigdzie nie mógł </span>dostrzec<span style="font-family: inherit;"> </span>dziewczyny<span style="font-family: inherit;">. Zaczął się niepokoić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Gdzie ona jest? - zapytał.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Damon podszedł ze stoickim spokojem do </span>bagażnika<span style="font-family: inherit;"> i za pomocą klucza otworzył klapę. Lily wciąż tam </span>leżała<span style="font-family: inherit;"> skulona. Była przerażona i cała we krwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Kim ty właściwie jesteś? - spytała cicho, a w jej głosie słychać było przerażenie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Przyjacielem - stwierdził mężczyzna podając jej dłoń.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- To dziwnie okazujesz tą swoją przyjaźń - stwierdziła próbując się wygramolić z bagażnika bez pomocy Damona. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">_____________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrbsPmNn8WPF4b1Yp5pLf3x74BWbqgqJZg71G8dmzsTGMK9PPhBUKsUq-BJKoQBxAq1nViPeGbRISxBnSPLmuFWO5Ikk22dVdgGHpdeuuPC6p38TtRBDKddyvlgTFRmu7AgTj-RHXWHZQ/s1600/tumblr_lmai95yKo01qkey99o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrbsPmNn8WPF4b1Yp5pLf3x74BWbqgqJZg71G8dmzsTGMK9PPhBUKsUq-BJKoQBxAq1nViPeGbRISxBnSPLmuFWO5Ikk22dVdgGHpdeuuPC6p38TtRBDKddyvlgTFRmu7AgTj-RHXWHZQ/s1600/tumblr_lmai95yKo01qkey99o1_500.gif" height="224" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><b><u><a href="http://be-my-angel-ff.blogspot.com/p/zwiastun.html" target="_blank">LINK</a></u></b></i> do zwiastuna</div>
<br />
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
<div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-16796443741282420962014-02-05T03:51:00.001-08:002014-12-02T12:49:24.425-08:00Rozdział II<div align="justify" class="MsoNormal">
<i>No to po dłuższych perypetiach mamy rozdział drugi. Chciałabym go zadedykować <b>Karolinie Nowak</b>, która to nie mogła się na niego doczekać. Chciałam go dodać wczoraj, ale byłam bardzo zmęczona i usnęłam (taki ze mnie śpioszek). Wreszcie zaczyna się akcja, którą tak uwielbiam. Mam nadzieję ze wam się spodoba. Serdecznie zapraszam i liczę na wszą opinię w komentarzach.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />
<div class="MsoNoSpacing">
<br />
<div class="MsoNoSpacing">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 24.0pt;">Rozdział 2</span></b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 16.0pt;">Czym ty, do cholery jesteś?</span></i></div>
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;"></span></b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: medium; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-size: 36.0pt; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;"> N</span></b><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">oc</span><span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;"> była wyjątkowo mroźna
jak na jesień. Wszędzie wokół unosiła się mgła, która skutecznie ograniczała
widoczność. Pachniało już zimą, a na ulicach roiło się od przebierańców.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Wszystkie
te dzieciaki śmiały się i wygłupiały. Starsi straszyli się nawzajem i popijali
z butelek, a młodsi chodzili od domu do domu i zbierali cukierki. Tylko Lily szła
prosto przed siebie. Tylko po jej policzkach płynęły z wolna łzy.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Nie
rozumiała. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego jak ktoś choć raz zwrócił na nią
uwagę to musiał się okazać takim dupkiem. Potraktował ją dokładnie tak jak jej
matka pozwala się traktować przez facetów. Więc tylko tyle była warta?
"Wsiądziemy do mojego wozu i pojedziemy do mnie" Tylko na to zasługiwała?
Nawet się nie postarał. Nawet nie udawał, że mu zależy na czymś więcej. Czy ona
miała na czole napisane "Zaciągnij mnie po pięciu minutach rozmowy do łóżka"?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Lily
miała już dość. Nie chciała jednak wracać do domu żeby się nie wpakować na
intymną część randki swojej matki. Skręciła więc o jeden dom wcześniej. Zapukała
przepięknie rzeźbioną kołatką w masywne, pomalowane na biało drzwi.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Po
kilku sekundach otworzyły się i stanęła w nich kobieta w podeszłym wieku. Miała
ciemną karnacje, czekoladowe oczy i spokojny, wszystko wiedzący wyraz twarzy.
Ubrana była ekscentrycznie. Kolorowa, sięgającą kostek luźna spódnica i dość
ciemna bluzka o wielu warstwach, na to jakiś sweter oraz całe ręce i szyja
obwieszone wszelkiego rodzaju i koloru paciorkami, a także różnymi dziwnymi
znakami. Gdzieniegdzie przewijał się pentagram. Kobieta ta rzekomo parała się
czarami, zajmowała się Voodo i wywoływaniem duchów. Uchodziła z dziwaczkę, ale
zarówno jej wnuczka, Bonnie, jak i mieszkająca po sąsiedzku Lily wiedziały, że
to naprawdę wspaniała i dobra kobieta. Opiekowała się Lily razem ze swoją przyjaciółką, która jednocześnie była babcią dziewczyny.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Mój Boże... - westchnęła widząc dziewczynę. - Wejdź, Kochanie... Co się stało?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br />
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 22.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">*****</span><br />
<span style="font-size: 22.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Damon
od rana siedział w salonie i przeglądał pożółkłe ze starości strony setek ksiąg.
Wciąż nurtowała go sprawa tej dziwnej dziewczyny. Jakim cudem hipnoza na nią
nie podziałała? Czym była? Bo to, że była zwykłym człowiekiem było niemożliwe.
Zwykły człowiek od razu dałby się zahipnotyzować... Ale na nią to nie działało.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Jak było w szkole? - spytał Damon z rozbawieniem nie podnosząc wzroku znad książki,
gdy tylko usłyszał kroki brata. Cały czas bawił go fakt, że mimo iż oboje
chodzili do szkoły tyle razy on wciąż się w to bawił.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Dobrze - odparł Stefan rozsiadając się na skórzanym fotelu naprzeciwko brata. -
Postanowiłeś się wreszcie czegoś nauczyć, czy szukasz czegoś konkretnego?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Damon
zmierzył Stefana podejrzliwym spojrzeniem. Nie ufał mu mimo iż był jego jedyną żyjącą
rodziną i rodzonym bratem. Damon nikomu nie ufał. Życie nauczyło go że zawsze
jest zdany tylko na siebie. Jednak doszedł do wniosku że brat może mu się
przydać w kwestii Lily. </span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Szukam czegoś na temat hybryd...</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Na temat hybryd? - zdziwił się Stefan.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Ale nie takich zwykłych hybryd jeśli je tak w ogóle można nazwać... Chodzi mi o
połączenie człowieka i wampira, albo człowieka i wilkołaka czy coś takiego.... Albo
może człowieka i wiedźmy... W każdym bądź razie coś z człowiekiem.... - odparł
gestykulując.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Stefan
spojrzał na brata z nie małym zdziwieniem.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
To istnieje w ogóle coś takiego?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Właśnie tego próbuję się dowiedzieć. - Damon wywrócił oczami. - Ale tu nic
niema... - westchnął zrezygnowany zamykając z hukiem wiekową księgę i rzucając
ją na stos innych. – W tamtych też nic nie ma…</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Oparł się o miękkie, skórzane oparcie fotela.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
No dobrze... - westchnął Stefan odkładając torbę z książkami na bok. - Ale o co
dokładnie chodzi? Skąd ci się wziął pomysł na takie dziwne mieszanki?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Chodzi, mój bracie... o człow... - zaczął, jednak urwał w pół słowa. - o istotę
podobną do człowieka, ale odporną na działanie wampirów - poprawił się Damon mówiąc
ze znudzeniem.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Stefan
wciągnął powietrze. Już chciał coś powiedzieć, ale starszy brat go uprzedził:</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Zanim zapytasz odpowiem... Bez werbeny - dodał.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Ale to niemożliwe... Coś takiego nie może istnieć, więc po co się nad tym
zastawiasz?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Hmmm... - Damon przybrał zamyślony wyraz twarzy. - Może dlatego że to nie
istniejące coś mnie wczoraj spoliczkowało? Powiem ci, że sporo ma siły jak na coś
co nie istnieje.... - powiedział, a jego słowa wprost ociekały sarkazmem.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
To całkiem zmienia postać rzeczy - powiedział z zastanowieniem Stefan jakby nie
zauważając tonu głosu brata. Zawsze się tak do niego odzywał, jak do totalnego
młotka, ale Stefan już zdążył do tego przywyknąć nieco i starał się nie zwracać
na to uwagi. To nie miało sensu. On i tak się nie zmieni, a będą się tylko
niepotrzebnie kłócić.</span><span style="font-size: 12.0pt;"> – Jesteś pewien, że
nie miała przy sobie werbeny? A może we krwi...?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt;">- Jestem pewny. Po tylu
latach wyczułbym werbenę we krwi. Szczególnie w takiej która pachnie tak
intensywnie… - powiedział z delikatnym uśmiechem. – Poza tym nie miała na sobie
żadnej biżuterii do której dałoby się ją upchnąć. Sprawdziłem to. Chętnie
sprawdziłbym jeszcze czy nie ma jej w którejś z bardziej intymnych części
garderoby… - mruknął z łobuzerskim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. </span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">Stefan
wziął powietrze by o coś jeszcze zapytać, ale brat znowu go uprzedził.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ascii-font-family: Calibri;">-
Nie, nie powiem ci kim ona jest... - powieszał ze znudzeniem Damon wywracając
przy tym znacząco błękitnymi oczyma. – Nie będziesz jej ostrzegał, ani chronił.
Sam się dowiem. Czym jest i to ja ją zdobędę – dodał gniewnie. – Jednak plan
wcielę dopiero od jutra…</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri;">Starszy mężczyzna wstał dynamicznie z fotela i narzucił na siebie skórzaną
kurtkę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri;">- Dokąd idziesz? - spytał ze zdziwieniem Stefan. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri;">- Do baru. Napić się - odparł jakby to było coś całkiem naturalnego że
już ledwo po piętnastej szedł pić. - A ty odrób lekcje, poucz się i takie
tam... Nie czekaj na mnie - dodał z ogromną satysfakcją wymalowaną na twarzy.
Lubił się droczyć z bratem. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%;">*****</span><br />
<span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Szkoła,
praca, dom, szkoła, praca, dom…. Tak właśnie wyglądało życie Lily. Nienawidziła
każdego z tychy miejsc. Szkoły dlatego, że nie była Eleną ani Caroline… Ludzie
jej nie zauważali. Nikogo nie obchodziła. Najlepszym dowodem na to była reakcja
ludzi na śmierć rodziców Eleny i na śmierć Jack’a. Umarli w podobnym czasie,
jednak wszyscy pocieszali Elenę, nauczyciele dawali jej i jej bratu taryfę
ulgową podczas gdy ona musiała sobie sama radzić. Ledwie kilka osób złożyło jej
kondolencje. Byli to głównie koledzy Jack’a.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Nikt się nią nie przejmował. Nikt nie dawał jej taryfy ulgowej mimo że ona nie miała ciotki, która by się nią zajęła, mimo że każdy wiedział jaka jest
jej matka. Nikt się nie przejął jednym samotnym dzieckiem, które nie ma na
świecie nikogo. Podobnie było ze śmiercią ojca Lily. Zginął w Iraku jako
żołnierz. Owszem, wszyscy przyszli na piękny, wojskowy pogrzeb, ale wszyscy
przecież wiedzieli jaki był. Pedant o charakterze awanturnika. Wszyscy szybko
zapomnieli, że zostawił dwójkę małych dzieci. Przecież została im matka. Po co
się przejmować?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nigdy nie
miała taryfy ulgowej. Zawsze jej było pod górkę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Domu
nienawidziła ponieważ to nie był jej dom. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dom każdemu
kojarzy się z ciepłem i rodzinną atmosferą, obiadami mamy, kłótniami z
rodzeństwem, jednak ona kojarzyła to miejsce ze wszystkimi krzywdami jakie
doświadczyła. Z wiecznymi krzykami ojca, lub całkowitą jego nieobecnością,
płaczem mamy, a później z jej licznymi kochankami. To właśnie jej brat zamiast
się z nią kłócić i wygłupiać zastępował jej oboje rodziców.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Za co
nienawidziła pracy? Bynajmniej nie za wysiłek, który trzeba było włożyć w
szybkie poruszanie się między stolikami z balastem. Wiedziała, że trzeba w życiu
pracować i od zawsze pracowała ciężko bez marudzenia, najpierw tylko w domu, a
teraz i w domu i w Grill’u. Irytowało ją zachowanie przychodzących tam
mężczyzn. Szczególnie gdy już się upili. Z gentelmanów zmieniali się w świnie.
Nienawidziła tego, że część z nich kojarzyła ją z jej matką. Nienawidziła gdy
ktoś łapał ją za tyłek, gdy zaglądał jej za dekolt… Nienawidziła tego równie mocno
jak swojej matki, którą za to obwiniała.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jednak
rachunki się same nie zapłacą. Musiała pracować.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Spóźnieni?
– spytał z rozbrajającym uśmieszkiem wysoki barczysty brunet stojący za barem,
gdy tylko Matt i Lily wbiegli do baru.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Sory, Ror… - powiedział chłopak próbując złapać oddech.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Tanner
zatrzymał całą klasę żeby dokończyć pytać młodego Gilberta, a Matt czekał na
mnie - dokończyła Lily.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Spoko,
luz, dzieciaki… - odparł spokojnie mężczyzna. Rory jak zwykle wyglądał jakby
się czegoś naćpał, ale zarówno Lily jak i Matt wiedzieli, że nie mimo iż należy
do osób lubiących się zabawić nigdy nie palił trawki. Rory taki po prostu był, bardzo wyluzowany…. Tak właściwie to nie miał na imię Rory tylko Rodriguez,
jednak jego właściciel uważał je za strasznie obciachowe i nienawidził gdy ktoś
się po nim do niego zwracał.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Mamy tu
niezły rozpierdol… Klienci się mnożą jak ryby w morzu... - powiedział spokojnie
rozglądając się po pustych stolikach kiwając przytakująco głową, a na jego
twarzy widniał delikatny uśmieszek.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lily i Matt
wymienili znaczące spojrzenia po czym oboje wybuchnęli śmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie wiem
co was tak śmieszy…? – stwierdził Rory z obrażoną miną. – Lily możesz mnie
zastąpić za barem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Aj, aj! –
zawołała z uśmiechem Lily salutując mu. Wskoczyła na blat po czym odwróciła się
przeskakując na druga stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To
rozumiem – powiedział z dumą mężczyzna. – Moja łajba nie może zostać bez nikogo
za sterami. Ty Matt pójdziesz razem ze mną rozładować najnowszą dostawę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ty tu
jesteś kapitanem.. – odparł z rozbawieniem Matti.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Odmaszerować na swoje stanowiska.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lily
roześmiała się, jednak stanęła na baczność i zasalutowała ponownie razem z
Mattem do brodatego mężczyzny. Obaj oddalili się w stronę magazynu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy panna
Horsler zawiązywała firmowy fartuch wciąż się uśmiechała.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Całkiem nawet lubiła to miejsce, kiedy to
Rory był „kapitanem”, a nie jego żona. On zawsze powiedział coś zabawnego,
rozluźnił nieco atmosferę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Co za
spotkanie – usłyszała czyjś głos dochodzący spod drzwi wejściowych. Kojarzyła
skądś ten męski, aksamitny głos, ale za nic nie mogła do niego dopasować
twarzy. Podniosła wzrok i ujrzała dobrze zbudowanego wysokiego mężczyznę.
Dobrze pamiętała jego ciemne, opadające na oczy włosy, hipnotyzujące spojrzenie
błękitnych tęczówek… Pamiętała także jego słowa. Słowa, które tak ją zabolały.
Pamiętała przepłakany wieczór w salonie Sheili.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Raczej
nieprzyjemny zbieg okoliczności – powiedziała tonem głosu równym zeru
bezwzględnemu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Damon
wywrócił oczami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Dalej
jesteś na mnie zła? – spytał z westchnieniem siadając na jednym z krzeseł przy
barze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lily wzięła
głęboki oddech. Tylko kilka jego niepotrzebnych słów dzieliło ją od skrajnej
wściekłości.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Postawmy
sprawę jasno – powiedziała cedząc przez zęby. – NIE JESTEM zabawką, NIE JESTEM
pierwszą lepszą dziewczyną, która rzuca się na każdego napotkanego faceta, NIE
BĘDĘ dawać sobą pomiatać. NIKOMU. Rozumiesz? – spytała, a raczej wysyczała
przez zaciśnięte zęby.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Wiem,
Skarbie… - zaczął Damon. Lily słysząc jego słowa posłała mu mordercze
spojrzenie. Mężczyzna znów westchnął. -… Lily – poprawił się. – Przyszedłem tu
właśnie żeby zapić swoje smutki… Bo strasznie mi przykro, że cię tak
potraktowałem i bałem się że nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz...
Powinienem wczoraj tyle nie pić<i style="mso-bidi-font-style: normal;">…</i>- powiedział
z przerysowanym smutkiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Kłamiesz –
powiedziała ze wszystkowiedzącym uśmiechem. – Po pierwsze za bardzo jest ci
przykro, a wczoraj kiedy cię grzecznie opuszczałam byłeś zdziwiony, a nie
smutny, czy zły. Po drugie – wyliczała na palcach – wyczułabym od ciebie
alkohol, gdybyś go wypił choć odrobinę więcej niż kubek ponczu…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Cholera… -
mruknął pod nosem Damon. – Jak pies policyjny…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lily znów
potraktowała go swoim morderczym spojrzeniem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Przepraszam, no..! – powiedział unosząc dłonie w geście obronnym. – Nie
chciałem ci mówić prawdy, bo to by głupio zabrzmiało…. Założyłem się z baratem.
On wygrał, ty wygrałaś, ja przegrałem…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W to Lily
była skłonna mu uwierzyć. Westchnęła głęboko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To jak?
Wybaczysz mi? – spytał spoglądając na nią błagalnie i robiąc bardzo
przerysowaną „minę smutnego szczeniaczka”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lily
roześmiała się.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Proszę,
proszę… - błagał mężczyzna mrugając szybko rzęsami chłonąc widok jej
roześmianej twarzy. Kiedy się śmiała wyglądała jeszcze piękniej niż kiedy się
złościła. Taka pogodna, taka szczęśliwa, taka promienna… Damon nie wiedział jak
opisać ten widok, ani do czego go porównać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Zobaczymy
– powiedziała próbując się uspokoić. - Ale przestań już tak trzepać tymi rzęsami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%;">*****</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Damon został
w Grillu prawie aż do zamknięcia. Podobały mu się rozmowy z Lily, kiedy było
nieco mniej ludzi i przyglądanie się jej jak pracuje, kiedy miała urwanie
głowy. Była taka…inna. Starała się i to bardzo, chociaż ta praca zapewne była
daleka od jej wymarzonej… Ze spokojem wysłuchiwała problemów klientów i zawsze
starała się im coś doradzić czy pomóc. Była taka… dobra. Dla wszystkich. Po ich
dzisiejszej rozmowie wiedział że ma dziewczyna charakterek, ale wybaczyła mu, a
przynajmniej na to wyglądało. Rozmawiała z nim normalnie, gdy tylko miała czas.
Była… fascynująca. Tak, to najlepsze określenie, które zamykało w sobie
wszystkie rzadko spotykane cechy panny Horsler.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Damon
wyszedł dobrze po północy. Miał iść do domu, ale postanowił że najpierw wpadnie
do szpitala kilka przecznic dalej po parę worków z krwią, która notabene już mu
się kończyła. Właśnie pakował świeżą krew do samochodu, gdy usłyszał w oddali
czyjś krzyk.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Aaaaaa!
Puść mnie! Puszczaj! Słyszysz?! Zostaw mnie!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Natychmiast
rozpoznał znajomy kobiecy głos. Zaniepokojony spojrzał w stronę z której
dochodził i w ciemności zobaczył Lily szarpiącą się z jakimś mężczyzną.
Błysnęły białe kły, a w Damonie coś zawrzało. W mgnieniu oka znalazł się obok
nich ledwo panując nad instynktami</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%;">*****</span><br />
<span style="font-size: 24.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To wszystko
było jak scena z jakiegoś taniego horroru. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dziś była
kolej Lily żeby zamknąć bar. Wychodziła właśnie tylnym wyjściem żeby po drodze
wyrzucić worek ze śmieciami. Na zewnątrz było całkiem ciemno. Chciała zapalić
światło, ale za nic nie mogła znaleźć włącznika. Postawiła więc worek
na ziemi i zaczęła po omacku go szukać Usłyszała za sobą szelest. Odwróciła
się, ale nikogo tam nie było. Zaśmiała się w duchu z samej siebie, że jest taka bojaźliwa.
Wyczuła wreszcie pod dłonią włącznik i zapaliła światło. Odwróciła się po
worek, ale jego tam nie było. Zamiast niego stał tam dość niski, szczupły mężczyzna.
Lily znała go. To był Logan Fell, jeden z byłych facetów jej matki i prezenter
lokalnej telewizji, jednak teraz wyglądał inaczej, bardziej diabolicznie i nie
patrzył już na nią jak na piąte koło u wozu tylko jak… Jak na coś do zjedzenia?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lily nie
zdążyła się nawet zastanowić gdzie uciekać, a już była przyparta do zimnej
ściany. Krzyczała, wyrywała się, ale to nic nie dało. Mężczyzna przybliżył się
jeszcze do niej. W ciemności rozproszonej jedynie nikły, migoczącym światłem starej
żarówki błysnęły śnieżnobiałe kły.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nagle znikąd
pojawił się Damon.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Prosiła
żebyś ją puścił – warknął, jednak Logan zdawał się nic sobie z nie rozbić z
jego słów. Z łatwością odrzucił go na kilka metrów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z ust Lily
wyrwał się przerażony pisk. Zamknęła oczy drżąc z przerażenia.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Po chwili
niespodziewanie łapska Logana wypuściły ją z uścisku. Coś runęło na podłogę.
Dziewczyna otworzyła oczy i rozejrzała się naokoło. Logan leżał na brudnym
betonie z deską wbitą w pierś. Naokoło niego była kałuża krwi, a jego ciało
wyglądało jakby już było w dość wysokim stanie rozkładu. Zasłoniła sobie usta
rękami obawiając się, że kolejny przerażony pisk wyrwie się z nich. Spojrzała na
drugą stronę. Stał tam mężczyzna z pozoru podobny do Damona, jednak ten ją
przerażał.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Damon był wściekły. Oddychał głęboko jakby starając się stłumić swój gniew.
Przypominał bardziej zwierzę z obnażonymi kłami niż człowieka. Patrzył na nią,
ale jego oczy… Przerażały ją. Widziała już je kiedyś. Nie dokładnie takie same,
ale równie diaboliczne jednak zarazem pełne troski. Z jedną różnicą, że tamte
były piwno-brązowe, a nie ciemnoniebieskie. Nie pamiętała skąd je znała, ale
kojarzyły jej się z rześkim, górskim powietrzem i strachem. Strachem o własne
życie.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lily
patrzyła na mężczyznę cała trzęsąc się ze strachu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Czym ty,
do cholery jesteś?! – wrzasnęła przerażona.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<br />
_________________________________________________________<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho98zdfm_0lcAbrG6RUlpsz036v03hJAc6pdLEdEL5xuwcjkTDuXimNStuF4G1xzlvVOj-82crd4alqn8QGZXbBt6c7o_YOJSLZVuwLia_6PIhbYzvhEZdLguJt_nUaBdBOTLAsrsXAmU/s1600/tumblr_mcxn3ezLhx1rzd4zpo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho98zdfm_0lcAbrG6RUlpsz036v03hJAc6pdLEdEL5xuwcjkTDuXimNStuF4G1xzlvVOj-82crd4alqn8QGZXbBt6c7o_YOJSLZVuwLia_6PIhbYzvhEZdLguJt_nUaBdBOTLAsrsXAmU/s1600/tumblr_mcxn3ezLhx1rzd4zpo1_500.gif" height="222" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br /></div>
<i><br /></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-8703647550221477952014-01-06T10:33:00.001-08:002014-12-02T12:49:33.907-08:00Rozdział I<div style="text-align: justify;">
<i>Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyliście jakimkolwiek odzewem. Szczerze powiedziawszy myślałam że pod prologiem nie doczekam się żadnego komentarza... Jednak było inaczej. Dodaję więc rozdział pierwszy. Mam nadzieję, że się spodoba. Zawsze miałam wrażenie, że Damon jest impulsywny... Lily tu na początku pokaże trochę pazurków, ale ten typ tak ma. Najeża się, gdy poznaje kogoś nowego, bo boi się że ten ktoś ją zrani. Bez dalszych wstępów zapraszam do czytania... :)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<b><i><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 16.0pt; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 10.0pt;">Rozdział 1<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 16.0pt; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 10.0pt;">Anioł wśród upiorów</span></i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Courier New"; font-size: 16.0pt; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 10.0pt;"><br /></span></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-font-size: 10.0pt;">L</span></b>ily szczerze powiedziawszy nie
chciała iść na przyjęcie Halloween'owe organizowane w jej liceum, ale wszystko było
lepsze niż siedzenie w domu i słuchanie jak jej matka zabawia się za ścianą z tym swoim fagasem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Pozostawał jednak jeden problem: "Za co się przebrać?"
To pytanie zadawały sobie dziewczyny w szkole od tygodni, a Lily miała niecałe dwie
godziny na zastanowienie się i wprowadzenie tego w życie. Przeglądała swoją szafę
w poszukiwaniu jakiejś czarnej sukienki, z której mogłaby zrobić mało oryginalny kostium czarownicy, kiedy z półki spadło pudło z podpisem "Jack'a",
a z pudła wypadła między innymi para białych skrzydeł, które Jack zrobił swojej
siostrze, kiedy miała grać w jasełkach. Jednak w dniu występu rozchorowała się i
nigdy ich nie założyła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Lily już wiedziała za co się przebierze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
****<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon przechadzał się po szkole w poszukiwaniu Stefana. Miał
jego pierścień bez którego nie mógł wyjść na słońce bez ryzyka spłonięcia
żywcem, więc musiał go znaleźć i to jeszcze przed świtem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wszędzie było pełno wilkołaków, wampirów, zombie i innych upiorów.
Czuł się zdegustowany tym że wampiry mają nastroszone włosy, staromodne ubrania
i cienie pod oczami. Przecież on tak nie wyglądał! Był przystojny, dobrze ubrany,
miał przenikliwe, uwodzicielskie spojrzenie i potrafił być naprawdę uroczy. Nie
miał nic wspólnego z tymi przebierańcami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon nie lubił tłumów. Pachniało mu tu krwią. Słodką,
młodą krwią najczęściej nakrapianą alkoholem. Czyli taką jaką lubił najbardziej.
Jednak teraz musiał się hamować. Miał znaleźć Stefana, którego niestety nigdzie
nie widział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jasna cholera... - przeklną mężczyzna pod nosem rozglądając
się na około. Już miał wyjść poszukać brata w domu Eleny, kiedy pośród ciemnych,
mrocznych postaci zauważył ją. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Była ubrana cała na biało, co w niezwykły sposób kontrastowało
z innymi, mrocznymi przebierańcami. Cerę miała w kolorze porcelany, a na ramiona
przykryte jedynie białym, zwiewnym materiałem, na który miękko opadały platynowe loki, a do pleców miała doczepione skrzydła. Jej
twarz była jasna i świetlista jakby światło księżyca padało tylko na nią. Wyglądała
na zdezorientowaną, spłoszoną, ale to dodawało jej tylko uroku i jeszcze więcej niewinności. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon musiał przyznać, że jak długo żyje, a żył ponad sto pięćdziesiąt
lat, nie widział w swoim życiu takiej kobiety. Wyglądała jak anioł. Ona była aniołem!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon potrzebował chwili żeby sobie przypomnieć jak się oddycha.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przywołał się jednak po chwili do porządku. Żadna kobieta nie
będzie go kładła na łopatki jaka śliczna i urocza by nie była, ale kto mu zabroni
się nią zabawić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Podszedł do niej nieco bliżej i uderzył go cudowny, słodki zapach
jej krwi. Taki intensywny i kuszący... Od razu włączył się u niego instynkt łowcy.
Był gotowy wpić jej się w szyję choćby zaraz. Jednak ostatkami sił stłumił w sobie
głód. Wziął jeden z papierowych kubków wypełnionych ponczem i wypił cały jednym haustem.
Nienawidził tego "pseudo alkoholu", ale po prostu musiał się napić żeby
się na tą dziewczę nie rzucić przy wszystkich.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gdy już się trochę uspokoił rozejrzał się ponownie na około.
Śliczna anielica rozmawiała właśnie z jakimś wysokim, barczystym blondynem przebranym
za lekarza-rzeźnika, w którym Damon rozpoznał byłego chłopaka Eleny i kolegę Stefana
z drużyny. Jeśli dobrze pamiętał chłopak ten był też bratem dziewczyny, którą
ostatnio przemienił z nudów w wampira. Jakie to miasto małe!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon wziął głęboki oddech i podszedł do nich.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Naprawdę nie mam pojęcia gdzie ona może być... - mówił z rozżaleniem
blondyn.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Na pewno się znajdzie - zapewniła go ciepłym, kojącym głosem
dziewczyna, a jej głos był jak miód na jego grzeszne, wampirze serce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Witam - zaczął. - Czy mógłbym ci, mój drogi porwać na chwilę tą śliczną
anielicę? - zapytał spoglądając na dziewczynę z uwodzicielskim uśmiechem, jednak
ona nie dała się jego urokowi. Wywróciła jedynie lekceważąco błękitnymi oczyma.
Zdziwiło go to. Jeszcze żadna dziewczyna mu się nie oparła, a tym bardziej
taka, która nie miała na sobie wisiorka, albo innej biżuterii z werbeną, ale
nie miał zamiaru dać za wygraną. Nie tak łatwo. Wiedział, że będzie jego. Musi być
jego i tylko jego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jej przyjaciel spojrzał na niego z wielkimi oczami, a potem na
jej obrażoną minę z rozbawieniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Tak, proszę - powiedział blondyn z uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Anielica słysząc jego słowa spojrzała na niego z wyrzutem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Myślałam że ci pomogę szukać twojej siostry i...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie trzeba, Lily. Dam sobie radę. Pewnie się znowu naćpała,
albo szlaja się z Jeremym. Sam ich znajdę, a ty idź - zapewniał ją.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon uśmiechnął się pod nosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jacy ci ludzie potrafią być czasem pomocni, pomyślał wyciągając
dłoń w kierunku dziewczyny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Niechętnie, bo niechętnie, ale Panna Horsler podała mu swą dłoń
posyłając swojemu przyjacielowi spojrzenie obiecujące długą i bolesną śmierć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon zaśmiał się tylko z rozbawieniem i pociągnął ją za rękę
w swoją stronę tak, że niczego nie świadoma dziewczyna znalazła się przywarta do
jego piersi, a w tle muzyka zmieniła się na powolną. Mężczyzna tego nie przewidział,
ale to tyko ułatwiało jego plan.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Uroczo wyglądasz jak się złościsz - wymruczał jej do ucha.
Jednak ona natychmiast się odsunęła piorunując go morderczym spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- No już... Nie denerwuj się - powiedział Damon, którego bawiło
jak owa dziewczyna śmiesznie marszczy nosek, kiedy się złości. - Masz na imię Lily,
prawda? Ja jestem Damon...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Wiem - przerwała mu dziewczyna. Jej głos był w temperaturze
zera bezwzględnego. - Damon Salvatore. Wszyscy o was mówią. O tobie i twoim
bracie, Stefanie. Nawet taka szara mysza jak ja musiała o was słyszeć...</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p>Mężczyzna zacmokał z aprobatą pod nosem. Bez słowa ujął w swoją
dłoń jej i począł z wolna prowadzić ją w tańcu. Obawiał się, że już zapomniał jak
to się robi, bo nie tańczył od prawie półtora wieku, ale jak widać tak łatwo się
tego nie zapomina. Partnerkę jednak ostatnim razem miał bardziej skłonną do współpracy.
Lily wyrywała mu się i za nic w świecie nie chciała iść tam gdzie on chciał.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Mężczyzna widząc jej szamotaninę roześmiał się tylko z rozbawieniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dużo jadu, dużo złości... Chyba faktycznie o mnie słyszałaś.
Jednak nie rozumiem skąd ta skromność... Nie wyglądasz mi na szarą myszkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dziś może i nie... - przeciągnęła, ale mimo jej zimnego tonu
głosu i jedynie nikłego światła Damon
dostrzegł różowawe rumieńce na jej bladych policzkach. Z powalającym refleksem
wykorzystał jej chwilę nieuwagi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie zrozum mnie źle. Wbrew temu co myślisz nie chcę cię wystawić
na pośmiewisko. Nie taki mam cel... - mówił patrząc jej prosto w oczy. Czuł, że zaraz
zwariuje. Tak bardzo pragnął jej ciała. Chciał poczuć jak jej intensywny zapach
go omiata, chciał smakować jej ust, widzieć rumieńce na jej policzkach, słyszeć
jej jęki, smakować jej krwi i tak bez końca. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przez całą wieczność. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie chciał czekać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Czuł, że dłużej nie wytrzyma.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Więc jaki masz cel? - spytała nieco zdezorientowana, a jej
głos stał się bardziej łagodny, jakby zaczynała mu powoli ufać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Lily należała do
osób niezwykle łatwowiernych i powoli zaczynała wierzyć, że te plotki o Damonie to
nie prawda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dowiesz się... Dowiesz się w swoim czasie - wymruczał mężczyzna
ledwo panując nad swoim głosem. - A teraz wyjdziesz stąd ze mną, wsiądziemy do mojego
wozu i pojedziemy do mnie, a ty będziesz mnie tam całować, dotykać i pragnąć jak
nigdy nikogo - powiedział posługując się całą swoją mocą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wyraz twarzy dziewczyny zmienił się diametralnie. Teraz
wyrażał szczery zachwyt. Wyglądało na to, że urok podziałał, ale kiedy Lily miała
już zrobić pierwszy krok w stronę wyjścia nagle się jakby ocknęła i spojrzała na
niego gniewnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jesteś naprawdę strasznym dupkiem - syknęła, a głos jej się łamał z rozżalenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ze łzami w oczach wyrwała mu swoją dłoń i uderzyła z całej siły zaszokowanego Damona w policzek. Po czym czym prędzej stamtąd uciekła, a Damon stał z głupim wyrazem twarzy i patrzył się w drzwi za którymi zniknęła nie rozumiejąc do końca co się wydarzyło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon jechał wściekły przez ulice miasteczka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Już ją miał... Już ją prawie miał, bez używania sztuczek, ale nie...! Jemu zachciało się przyspieszyć wszystko!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Cholera! Cholera! Cholera! - warczał wściekle pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i>Ale jak to możliwe? Jak to, do cholery możliwe?! Nie miała wisiorka, ani niczego podobnego... Niby mogła być nafaszerowana Werbeną, ale... Nie! Wyczułbym. Jak to możliwe? Jak to, do cholery możliwe?!</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przeklinając swoją głupotę i zastanawiając się gorączkowo jakim cudem ta dziewczyna zdołała mu się oprzeć Damon omal nie potrącił trzech osób. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wreszcie dotarł na miejsce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dom Państwa Gilbertów był całkiem zwyczajny. Nieduży, na obrzeżach miasteczka, ze sporym tarasem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon wysiadł z samochodu i po drodze usłyszał fragment rozmowy Eleny i Stefana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ja nie chcę... Nie chcę żeby to pamiętał. Ty go nie słyszałeś... Tego co mówił. Powiedział, że wszyscy mu umierają - słychać było łkanie Eleny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Przykro mi, Eleno... Nie mogę tego zrobić - odpowiedział Stefan. W jego głosie dało się słyszeć troskę i poczucie winy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damonowi zaświtała w głowie myśl. To był doskonały sposób żeby wypróbować swoją moc i nie wzbudzić podejrzeń u swojego brata.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ale ja mogę - powiedział wyłaniając się zza krzaków.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Elena spojrzała na niego zdziwiona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- N-naprawdę? Mógłbyś to zrobić? - spytała z niedowierzaniem ocierając łzy spływające po jej śniadych policzkach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- To co ma wiedzieć? - spytał ignorując jej pytanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Stefan spojrzał na brata podejrzliwie, ale Damon uśmiechnął się tylko wrednie. W końcu miał nie wzbudzać podejrzeń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Powiedz mu... - zaczęła się zastanawiać dziewczyna. - Że Vicki wyjechała... Że wyjechała i już nie wróci. Że tak będzie lepiej.... Będzie tęsknił, ale tak będzie lepiej... - mówiła jakby próbując przekonać samą siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damonowi prawie zrobiło jej się szkoda. No właśnie. <i>Prawie.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Posyłając swojemu bratu spojrzenie aż dobitnie mówiące: "Widzisz? Jestem od ciebie lepszy." mężczyzna wszedł do domu Gilbertów. Wszędzie było ciemno i cicho. Słyszał jedynie ciche łkanie dochodzące gdzieś z góry.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Z łatwością zlokalizował pokój Jeremy'ego. Siedział z rogu z podkulonymi pod brodę nogami. Gdy usłyszał tylko czyjeś kroki podniósł natychmiast głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Kim jesteś? Czego chcesz? Przysłała cię tu moja siostra? Jak tak to możesz spadać.. - warknął ledwo spoglądając na mężczyznę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Spokojnie, chłopie.. - westchnął lekceważącym tonem Damon. - Strasznie się denerwujesz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ja się denerwuję? - spytał z wyrzutem młodszy z nich. - Jak mam się, przepraszam bardzo nie denerwować, kiedy przed chwilą facet mojej siostry zabił moją dziewczynę?!*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon westchnął wywracając wymownie oczami. Usiadł na podłodze obok chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Słuchaj... Wiem co czujesz. Też dzisiaj straciłem dziewczynę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Umarła? - spytał zdziwiony Jeremy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- W zasadzie... - przeciągną Damon. - Nie, ale się na mnie obraziła i dała mi w twarz - dodał jakby na swoją obronę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Chłopak spojrzał na niego jak na wariata, ale postanowił zadać jeszcze jedno pytanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Długo ze sobą byliście?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Tak właściwie to poznałem ją pięć minut przed tym jak się na mnie obraziła. - Damon zmarszczył brwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jesteś nienormalny - zauważył z przerażeniem Jeremy próbując wstać.<br />
Damon ponownie z westchnieniem wywrócił oczami zatrzymując jednym, szybkim ruchem chłopaka.<br />
- Wiesz co? Zaczynasz mnie już irytować... - syknął pod nosem. Złapał chłopaka za ramiona i spojrzał mu w oczy. - Zapomnisz całą nasz rozmowę i to co się działo na balu. Vicki Donavan wyjechała. Wyjechała, rozumiesz? Nie będziesz za nią rozpaczał, bo tak będzie lepiej. To lepiej, że wyjechała - powiedział.<br />
Gdy puścił chłopaka ten wyglądał jakby się nagle ocknął z transu.<br />
- Wiesz co? Śpiący jestem. Jutro szkoła. Trzeba wcześnie wstać. Powiedz Elenie, że wcześniej się dziś położę - poprosił, a na jego twarzy malował się lekki uśmiech.<br />
Damon uśmiechnął się pod nosem i wyszedł z pokoju. Jego moc działa bez szwanku... Więc czemu na Lily to nie zadziałało?<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
* Dla zapominalskich! Vicki Donavan (siostra Matta) została przemieniona w wampira przez Damona i zabita na oczach Jeremiego za pomocą kołka przez Stefana podczas próby zabicia Eleny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-58828437668884407552013-12-25T06:47:00.001-08:002014-12-01T13:22:10.661-08:00Prolog<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"> K</span>ochany Jack'u,</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Piszę do ciebie ten dziewięćdziesiąty trzeci list, ponieważ
bardzo za tobą tęsknię. Już ci się nie dziwię dlaczego tak szybko się
wyprowadziłeś z Mystic Falls. Na początku byłam na ciebie zła że mnie
zostawiłeś tu samą, ale teraz sama bym się stąd jak najszybciej wyrwała. Nic
mnie tu nie trzyma. W oczach wszystkich tu jestem niczym. Ot zwyczajną, cichą
Lily od której można czasem spisać zadanie. Nawet mnie nie zauważają...
Zupełnie jakbym nie istniała. Tylko ty tak nie myślałeś, ale ty byłeś moim
bratem. Musiałeś mnie kochać bez względu na to jaka jestem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie wiem czy wiesz, ale mama ma nowego faceta. Notabene
drugiego w tym miesiącu... Nawet nie pamiętam jak ma na imię. Chyba Bill, ale
co mnie to obchodzi? Przecież i tak za dwa czy trzy tygodnie zniknie, a ja
zapomnę o nim tak jak o poprzednich.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Czasem się zastanawiam po co ona mnie zatrzymała ze sobą
zamiast wysłać do internatu jak ciebie, kiedy byłeś w moim wieku, ale nie
zapytam jej o to. Wyglądałoby to dziwnie jakbym nagle się do niej odezwała z
własnej woli... Między nami wytworzył się za duży dystans, mur
milczenia. Za duży żebym mogła być wobec niej szczera.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Poza tym w naszym nudnym miasteczku pojawił się ktoś nowy.
Nawet dwa ktosie. Niejacy bracia Salvatore. Nikt nie wie o nich praktycznie
nic, ale podobają się wielu dziewczynom. Ja im jednak nie ufam jak bardzo
przystojni by nie byli. Jeden z nich, Stefan przeżywa swoją fascynację Eleną
Gilbert. Chyba każdy to musi przeżyć, bo mój biedny Matt próbuje
się właśnie pozbierać po rozstaniu nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Szkoda mi go, bo zaraz po zerwaniu z nim Elena znalazła się
w ramionach Stefana, ale wolę już jego niż jego brata.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Damon robi wodę z mózgu wszystkim dziewczynom. Nawet tym,
które uważałam za w miarę mądre. Nie lubię go i nie ufam mu bardziej niż
Stefanowi. Jest w nim coś takiego co mnie przeraża. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jednak jak sam wiesz nie zamierzam się bać. Ani jego, ani
nikogo innego. Pamiętam jak tata kiedyś powiedział: "Nie płacz, Lily.
Jesteś silną dziewczyną, a płaczą tylko słabi."... Dobrze wiesz, że go
nienawidziłam, ale to była jedna z niewielu rzeczy, które powiedział mądrze.
Pamiętam, że był wtedy trzeźwy, a to samo w sobie było świętem... Od dziś będzie
to moja dewiza życiowa. Nie płakać. Nie użalać się nad sobą. Być silną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Mam szczerą nadzieję, że tam gdzie trafiłeś jest ci dobrze.
Lepiej niż tu i że się nie długo spotkamy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Twoja młodsza siostrzyczka</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Lily</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-----------------------------------------------------------------------------------</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przed wami prolog. Mam nadzieję że nie zanudziłam i że zaciekawiła was moja historia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Całuję, </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Melania Zabini</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7177828575959875105.post-8546144277256184132013-12-24T05:06:00.003-08:002013-12-25T06:45:26.492-08:001... 2... 3... Próba mikrofonu!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Witajcie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Od czego by tu zacząć... Po pierwsze bardzo się cieszę że tu dotarliście. Jednak dorzeczy. Co do opowiadania będzie to fan fikcjon na podstawie "Vampire Diaries". Jednak jeśli oczekujecie mdławego trójkąta Stefan / Elena / Damon to was zawiodę. Nie lubię Eleny i to bardzo. Jak dla mnie nie ma grosz charakteru. Jest przeidealizowana i to mnie irytuje (a raczej zaczęło po jakimś czasie). Dlatego też postanowiłam opublikować moją alternatywę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Główną postacią jest mój ukochany Damon, a akcja się rozpoczyna podczas przyjęcia Halloweenowego (odc. 7 sez. I), na którym to nasz główny bohater poznaje cichą, nieśmiałą i nikomu nie znaną Lily.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jak to się potoczy? Przekonajcie się sami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Melania Zabini</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ps. W święta powinien się pojawić prolog.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyxMZlr8qpMbjcgDtVrl8xKe-ZOq4bZAGD8RsbrWih8P9gq2aYrXkLqUyyAqgBU226ENI-qEMVcG4lGgsvGvIp2k3xQKdHg4Mv-uZ5mU_uRDNicJyRoYTC_vPigMs50HEALomUdk6hsCE/s1600/tumblr_mgjgv3SNRY1r81wtbo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyxMZlr8qpMbjcgDtVrl8xKe-ZOq4bZAGD8RsbrWih8P9gq2aYrXkLqUyyAqgBU226ENI-qEMVcG4lGgsvGvIp2k3xQKdHg4Mv-uZ5mU_uRDNicJyRoYTC_vPigMs50HEALomUdk6hsCE/s400/tumblr_mgjgv3SNRY1r81wtbo1_500.gif" width="400" /></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01559703984242203102noreply@blogger.com0